Z Czech przenieśliśmy się do Słowenii. A ściślej mówiąc, przemęczyliśmy się 11 godzin (licząc postoje), aby tu dotrzeć. Poniedziałek był póki co najgorszym dniem naszej podróży i mam nadzieję, że drugiego takiego nie będzie. Mam teraz motywację, aby dobrze zaplanować drogę powrotną, najlepiej z dwoma noclegami po drodze.
Jestem w…
… Alpach Julijskich w Słowenii.
Jestem tu dlatego, że…
… przy okazji wyjazdu do Chorwacji chciałam zobaczyć dwa przepiękne jeziora – największe w Słowenii jezioro Bohinj i pocztówkowe Bled. Poza tym Słowenia skusiła mnie tym, że nie jest zbyt popularnym kierunkiem turystycznym. A pamiętam, że jak 10 lat temu przejeżdżaliśmy przez ten kraj, byliśmy zauroczeni jego górskimi krajobrazami. Wtedy zrobiliśmy sobie tylko krótki spacer po Mariborze i Lublanie i dopiero teraz poznaję Słowenię trochę bliżej. Chociaż wciąż – dwa dni to za mało, aby się nią nacieszyć.
Chciałabym…
… wrócić tu kiedyś na dłużej. Albo po prostu – bywać częściej. Myślę, że jeśli jeszcze kiedyś będzie nam dane jechać do Chorwacji samochodem, to kilkudniowy przystanek zrobimy sobie właśnie tutaj.
Jestem wdzięczna za…
… o rany, za całe ostatnie 5 dni! Przede wszystkim za bezpieczne podróże samochodem! Tak bardzo się boję wypadków, że za każdym razem, kiedy wyjeżdżamy w trasę, towarzyszy mi lekki niepokój. Teraz, kiedy piszę ten post, czuję olbrzymią wdzięczność za te dwa pełne dni w Słowenii i za to, że w 100% dopisała nam pogoda.
Zaskoczyło mnie…
… że Słowenia jest tak podobna do Norwegii. Może nie ma tu fiordów, ale połączenie soczystej zieleni z przezroczystymi wodami jezior i majestatycznymi górami daje podobny efekt. Norwegia południa, mówię Wam. A chyba trochę tu taniej, więc warto wpaść ;).
Zaskoczyła mnie też dzisiaj moja lustrzanka. Taszczyłam ją ze sobą wszędzie, bo najlepiej oddaje kolory wody, a teraz widzę, że 90% zdjęć do niczego się nie nadaje z powodu braków w ostrości 🙁 dobrze, że robiłam zdjęcia też telefonem.
Oczarowała mnie…
… słoweńska przyroda, a jakże! Ta zieleń, to światło, ta czystość!
Czuję się…
… w tym momencie to naprawdę przeszczęśliwa, że tu jestem i że tego doświadczam. I że nie muszę tęsknić za Lunaskiem, bo jest tu ze mną i razem przeżywamy te “przygody”.
Cieszę się…
… że jutro zaczynamy spokojniejszą część naszej podróży. Może wreszcie uda mi się zajrzeć do przygotowanych na ten wyjazd książek. Póki co nie miałam takiej możliwości, bo czas spędzamy bardzo aktywnie, a od razu po powrocie do mieszkania zasiadam do pisania postów “tu i teraz” lub/i montowania vlogów. Przydałby się w Chorwacji jakiś jeden deszczowy dzień, aby to wszystko ogarnąć ;).
Czytam…
… no właśnie na razie to tylko marzę o czytaniu :D.
Nie proszę o kciuki za bezpieczną podróż do Chorwacji, bo przeczytacie ten post, kiedy mam nadzieję już tam będę. Prawdziwe wakacje czas zacząć!