Dla chętnych dzisiejszy wpis w formie audio (przeczytany przeze mnie):
Wiem, wiem, część z Was widząc hasło “zdrowe odżywianie jesienią i zimą” od razu myśli “taaak, wiem, trzeba jeść kiszonki, nie chce mi się po raz setny o tym czytać” 😉 Oczywiście, że trzeba jeść kiszonki, na pewno mówiły nam o tym nawet nasze babcie… Kiszonki to cenne źródło witamin, dobry zamiennik sztucznych, niesezonowych warzyw i przede wszystkim sposób na wsparcie flory bakteryjnej, która ma duży wpływ na nasze zdrowie, samopoczucie i odporność.
Ja jednak chciałabym się dzisiaj skupić na rzeczach też dość oczywistych, ale o których nie wszyscy mówią i pamiętają. Na wychładzaniu i ogrzewaniu organizmu za pomocą diety.
Jakiś czas temu z ciekawości trafiłam do lekarza medycyny wschodniej, bo chciałam wiedzieć, co ktoś z holistycznym podejściem powie mi na temat mojej obniżonej odporności. Usłyszałam wtedy o sobie, że mam “zimne nerki”, co w medycynie wschodniej jest uważane za jedną z głównych przyczyn niskiej odporności i wielu innych problemów ze zdrowiem. Zagadnienie to jest oczywiście o wiele bardziej złożone i sama nie mam zamiaru w to wnikać, bo nie chcę też zniechęcić do tego wpisu osób zamkniętych na medycynę wschodnią… Ale specjaliści są zgodni – aby dbać o równowagę energetyczną organizmu, w naszej diecie powinno znaleźć się więcej ciepłych, dobrze przyprawionych posiłków. Myślę, że jest to dość oczywiste również z punktu widzenia medycyny konwencjonalnej. Organizm zimą musi poświęcić więcej energii na to, aby utrzymać odpowiednią temperaturę. Zimne posiłki, takie jak sałatki czy koktajle na bazie zimnego mleka i owoców, wcale mu w tym nie pomagają, a wręcz przeciwnie. Opierając swoją zimową dietę na zimnym jedzeniu, popełniamy spory błąd. Czy to znaczy, że zimą powinniśmy zrezygnować z surowych posiłków? Absolutnie sobie tego nie wyobrażam, bo przecież jest w nich mnóstwo witamin i innych składników odżywczych i odbieranie sobie tego mogłoby nas doprowadzić do niedoborów. Kluczowe tutaj jest raczej znalezienie równowagi i zadbanie o odpowiednią ilość ciepłych posiłków w ciągu dnia.
Produkty wychładzające
W medycynie wschodniej istnieje też przekonanie, że konkretne produkty spożywcze mają na nas konkretne działanie – wychładzające, neutralne, lub rozgrzewające. Są w internecie różne tabele z taką klasyfikacją, ale jak to zazwyczaj bywa – często zawarte w nich informacje są ze sobą sprzeczne. Według niektórych źródeł wychładzające działanie mają np. cytrusy (poza mandarynkami, które w tajemniczy sposób jednak ogrzewają, może tym, że przywołują myśl o świętach ;)) lub banany, a pewnie u wielu z nas zimą są to najczęściej spożywane owoce. Wychładzająca paradoksalnie jest też herbata, ale zdaje się, że nie wszystkie jej rodzaje. Ciężko to wszystko zweryfikować sięgając do badań, dlatego że ta teoria raczej nie ma naukowego podparcia (niech mnie ktoś poprawi, jeśli się mylę). Dodatkowo, podążając ślepo za takimi przekonaniami, moglibyśmy niesłusznie zrezygnować z produktów, które niosą dla naszego organizmu dużą wartość. Więc jak znaleźć w tym wszystkim złoty środek?
Jak rozgrzać organizm zimą za pomocą diety
Co do jednego chyba wszyscy są zgodni – zimą potrzebujemy więcej ciepłych posiłków. Powinniśmy częściej przygotowywać różnego rodzaju śniadania na ciepło, warzywne curry, zupy… Ja dodatkowo miałam zalecenie od lekarki medycyny wschodniej, aby do zimnych posiłków spożywać ciepłą herbatę, najlepiej ziołową, bazującą na przyprawach korzennych (imbir, kurkuma itp.). Dobrze sprawdzą się też napary bazujące na takich przyprawach.
No i właśnie – przyprawy! Co do tego jest zgodność – zdecydowana większość ziół i przypraw korzennych ma moc rozgrzewającą. Nie żałujmy więc ich sobie w tym okresie.
A poza tym wiadomo – jeszcze raz kiszonki, warzywa i owoce (zarówno świeże, jak i mrożone), kiełki… Kolorowe jedzenie, po prostu, tego potrzebuje nasz organizm bez względu na porę roku. Ale sama jestem dowodem na to, że można jeść zdrowo, mieć wszystkie wyniki podstawowych badań w normie, a jednocześnie być podatnym na infekcje. Dlatego może coś jest w tej mojej oziębłości 😉 która objawia się też na innych płaszczyznach, np. w ten sposób, że jest mi zawsze zimniej niż towarzyszącym mi osobom.
Mój plan na poprawę sytuacji jest prosty i w zasadzie już go opisałam
- więcej ziołowych herbat i rozgrzewających naparów
- więcej zup i dobrze doprawionych dań jednogarnkowych
Kto dołączy do jesienno-zimowego rozgrzewania od wewnątrz? Zapraszam pod hashtag #ROZGRZEWANIEPRZEZGOTOWANIE na Instagramie 🙂