I znowu nie wiem od czego zacząć… Działo się u mnie w tym tygodniu sporo, ale raczej nie są to rzeczy do omawiania na blogu. Wciąż mobilizuję się wiosennie i załatwiam różne sprawy, z którymi nie wyrobiłam się w kwietniu. O jednej rzeczy jednak chciałabym wspomnieć, bo być może przeczyta ten post ktoś, kto może mi pomóc. Jestem już mocno zbuntowana wobec sposobu w jaki leczą mnie moi endokrynolodzy ze szpitala na Karowej, tym bardziej że jest to bardzo rozbieżne z tym, co sugerują lekarze z mojej osiedlowej przychodni. Stało się to tym bardziej upierdliwe, że np. ginekolog wbrew mojej woli zmienił mi stosowane od lat hormony (po prostu nie chciał przepisać dotychczasowych) i naprawdę boję się jak mój organizm zareaguje na tę zmianę. Powiedzmy sobie szczerze – nie mam zaufania do lekarzy i nie wiem czy zmiana leku wynika faktycznie z chęci poprawienia mojego samopoczucia czy raczej z tego, że np. jakiś producent zasponsorował komuś wycieczkę. Poszukuję dobrego endokrynologa w Warszawie, miejsce i cena nie gra roli, ważne aby dobrze znał się na typowo kobiecych zawirowaniach hormonalnych (konkretnie PCOS). Poratuje ktoś jakimiś namiarami?
Z góry Was przepraszam, ale zdjęcia w tym tygodniu będą pozbawione jakichkolwiek walorów estetycznych. To fotki z telefonu, złapana w biegu codzienność… Niestety ostatnio ani czas ani pogoda nie sprzyjają jakimś wyprawom, piknikom…
Nie ukrywam, że ochotę na piknikowanie i długie spacery odbiera mi też myśl o kleszczach. W Warszawie jest ich dosłownie zatrzęsienie i ciągle słychać o jakimś psie, który zachorował na babeszjozę. Po tym jak znaleźliśmy na pościeli żywego kleszcza który spadł z Luny (która jest zakraplana przeciwko tym pajęczakom), martwię się już nie tylko o psa, ale i o nas. Ale więcej na ten temat będzie w środę – kleszcze będą kolejnym tematem odcinka ZdrowoManii.
No to skoro już jesteśmy przy kolejnym odcinku – zdradzam też aktywność fizyczną, o ile ktoś zgadnie co przedstawia to zdjęcie 🙂
Pracy w tym tygodniu miałam całkiem sporo, bo pracuję na zapas – jeszcze w maju czeka mnie króciutki urlop.
Czasami przydaje się zmiana otoczenia 😉
Coś pysznego. Zupa z botwinki u mojej mamy.
I placki jaglane z przepisu After korpo. Wiem, że biedny ten dodatek owoców ale ostatnio robiąc koktajl nie zauważyłam, że w torebce z mrożonką zostawiłam dosłownie 1 truskawkę i 3 porzeczki.
Niedziela, Komunia w rodzinie… I botki zamiast sandałów 😉 bywa.
I taki tam widoczek z okna, mieszkam prawie z głową w chmurach:
Bardzo dobry wpis Pauliny, z którym się zgadzam.
Ludzie sukcesu bez wykształcenia – myślę, że ten post świetnie dopełnia i potwierdza to, o czym sama niedawno pisałam – nie ma jednej drogi.
Dlaczego kupuję tanie meble? No właśnie.
Blog zaliczył w tym tygodniu nieplanowaną przerwę techniczną, ale mam nadzieję, że już więcej się to nie powtórzy. Mimo wszystko udało mi się dodać kilka postów:
Kolejna kartka z pamiętnika aparatki, tym razem o moim “love-hate relationship” z aparatem ortodontycznym.
Recenzja książki Beaty Sadowskiej – “I jak tu nie jeść!”
No i oczywiście ZdrowoMania – wiosenny film z wiosennym przepisem.
Na śmierć zapomniałam, że w “przegapionych” miałam dodawać też linki do jakichś archiwalnych wpisów 🙂 no to nadrobię zaległości i dodam kilka, które mogą Wam się teraz przydać 🙂
Pomysły na prezent dla mamy – takie dla jej zdrowia oczywiście 🙂
Czas na piknik – akcesoria piknikowe.
Jak kupować okulary przeciwsłoneczne.
Tyle na dziś, udanego tygodnia!