Yeah, mój blog po kilkudziesięciogodzinnej blokadzie z powodu rzekomego “złośliwego oprogramowania” wraca do żywych. Mogę więc wreszcie oficjalnie zaprosić na nowy odcinek ZdrowoManii i tradycyjnie już podzielić się kilkoma dodatkowymi informacjami na jego temat.
Z nowym operatorem współpraca układa się tak fajnie, że prawie każdy kolejny odcinek staje się moim ulubionym. I z tym jest tak samo – zakochałam się w nim od pierwszego obejrzenia. Ta wiosna, ten klimat! I nie widać, że ciągle robiłyśmy techniczne przerwy, że przez chwilę padał deszcz (którego my w ferworze nagrywania chyba nawet nie poczułyśmy), nie słychać śpiewów kibiców z pobliskiego stadionu gdzie odbywał się mecz Legii. No bajka! Ktoś tu chyba jest cudotwórcą 😉
Macie też okazję obejrzeć debiut Karoliny z bloga Rudej Gotowanie… Było to jej pierwsze wystąpienie przed kamerą, więc trochę się stresowała, ale poradziła sobie świetnie. Aż mi się przypomniały moje początki, naprawdę doskonale rozumiem ten stres. Podczas pierwszego tak bezpośredniego kontaktu z kamerą każdy ma ten sam problem – nie wie jak wypadnie. Nie wie jak będzie się prezentować, czy nie robi głupich min, czy nie gada od rzeczy… To normalnie, że człowiek stresuje się takimi rzeczami, w końcu publikując swój wizerunek w sieci wystawiamy się na ocenę i krytykę innych. Widownia nie zawsze rozumie jak to jest być po drugiej stronie i zdarza się, że brzydko mówiąc się czepia. Sama raczej tego nie doświadczyłam, ale każdy na początku się tego obawia, to zrozumiałe. Dlatego ja postanowiłam – jeśli kiedykolwiek ktoś rzuci jakimś hejterskim komentarzem w stronę jakiegoś mojego gościa – komentarz ten poleci w kosmos. Nigdy nie usunęłam żadnego komentarza (nie licząc tych typowo spamerskich), ale w takiej sytuacji się nie zawaham. Ale to tak abstrahując od Karoliny, bo tutaj nie spodziewam się hejtów 🙂
Wracając jednak do odcinka – wbrew drobnym niedogodnościom atmosfera podczas nagrań była bardzo przyjazna i cieszę się, że film oddaje ten klimat. Same spring rollsy też są warte uwagi bo są niesamowicie proste w wykonaniu, a jednocześnie wyglądają fajnie i są bardzo praktyczne. A ten dressing… Smakował mi mimo zawartości kolendry, która zawsze kojarzyła mi się z mydłem ;). Chyba połączenie oliwy, soku z limonki i posiekanej papryczki robi tutaj kawał dobrej roboty.
- 1 marchew
- 1 kalarepa
- ok. 7 szparagów zielonych
- duża garść szpinaku
- opakowanie papieru ryżowego
- ok. szklanka wody (do moczenia papieru ryżowego)
- pieprz
- kilka łyżek oliwy z oliwek
- 1 papryczka chili (bez pestek, jeśli nie chcemy aby sos był zbyt pikantny)
- pęczek świeżej kolendry
- 1 limonka
- sól, pieprz
- Warzywa czyścimy i kroimy w dość cienkie słupki.
- Przygotowujemy dressing: siekamy kolendrę i papryczkę, wyciskamy sok z limonki, wszystkie składniki mieszamy w moździerzu.
- Papier ryżowy namaczamy w wodzie aż stanie się miękki i układamy na nim warzywa, możemy dodać też trochę dressingu.
- Delikatnie zawijamy boki a potem wszerz (jest to pokazane na filmie).
- Podajemy z dressingiem z kolendry.
I jak Wam się podoba? Na kolejny odcinek z Karoliną zapraszam za 4 tygodnie. Przygotujemy coś równie prostego, smacznego i idealnie dopasowanego do pory roku 🙂