Mam wrażenie, że jakieś kilkanaście lat temu słysząc słowo “kleszcze”, mieliśmy skojarzenie głównie z mazurskimi łąkami i lasami. Dziś te wstrętne i groźne pajęczaki są elementem naszej codzienności. Spotykamy je nawet na osiedlowych trawnikach pod blokiem i trudno uniknąć kontaktu z nimi. Jak się chronić przed kleszczami? Co zrobić i czego nie robić, kiedy znajdziemy na naszej skórze kleszcza?
Jeśli wolisz słuchać, niż czytać, zapraszam na podcast:
Jak się chronić przed kleszczami? Naturalne sposoby na kleszcze
Nie ukrywam, że po usłyszeniu kilku historii o boreliozie mam straszną kleszczofobię i w ostatnich latach poszerzanie wiedzy na temat kleszczy i poszukiwanie sposobów na ochronę przed nimi stało się moją lekką obsesją. Póki co z sukcesem, choć aż boję się przyznać, że nigdy nie znalazłam u siebie wbitego kleszcza, bo pewnie zaraz mi się to przytrafi 😉 (edit: właśnie tak się stało, ale o tym niżej). W każdym razie – do tej pory naturalne sposoby, które opiszę w tym poście, były u mnie bardzo skuteczne.
Kilka ważnych informacji o kleszczach
Zacznijmy od kilku rzeczy, które warto wiedzieć o kleszczach. W Polsce jest 19 gatunków tych pajęczaków, ale większości z nich nie spotykamy na swojej drodze, bo przebywają w miejscach nieodwiedzanych przez człowieka, np. norach ssaków czy ptasich gniazdach. My najczęściej mamy do czynienia z kleszczem pospolitym i łąkowym.
Jak wygląda kleszcz, możecie zobaczyć w grafice Google. Sama nigdy nie zrobiłam zdjęcia, a innych nie chcę wykorzystywać ze względu na prawa autorskie.
Pajęczaki te mają różne fazy rozwoju (larwa, nimfa, dorosłe osobniki) i nie każda jest dla nas tak samo groźna. Każda może przenosić choroby, ale np. larwy prędzej na swojego pierwszego żywiciela wybiorą jakiegoś gryzonia niż człowieka. Najniebezpieczniejsza dla nas jest faza kolejna, czyli nimfa. Nimfy kleszczy są bardzo malutkie i bardzo łatwo je przeoczyć. Nie są tak widoczne, jak dorosłe osobniki. I jeśli chodzi o te ostatnie, to tutaj zagrażają nam jedynie samice. Samce nie są zainteresowane naszą krwią, ich rola jest typowo prokreacyjna.
Ukąszenie dorosłego kleszcza zdarza się rzadziej, bo łatwiej jest je zobaczyć na ciele. Dodatkowo – jeśli chodzi o zagrożenie boreliozą – taka osobniczka musi być wbita w naszą skórę min. 24h, aby zaktywizowały się bakterie borelli odpowiedzialne za rozwój boreliozy. U nimfy teoretycznie też, ale nimfom może zdarzyć się na chwilę od nas odczepić, a potem wgryźć się ponownie i wtedy też zakażenie może nastąpić szybciej. Larwy mogą zarazić nas wcześniej, ale jak już wspomniałam – te rzadziej lądują na człowieku.
Generalnie warto to podkreślić, że ludzie nie są głównymi żywicielami kleszczy i obrywa nam się zupełnie przez przypadek, kiedy akurat staniemy na ich drodze. To nie jest tak, że on wykluł się po to, aby na nas polować. Niemniej – przypadkowo jak najbardziej mu się to zdarza i też jest zadowolony, wiec to żadne pocieszenie 😉
Aktualnie kleszcze są aktywne przez prawie cały rok. Do szczęścia jest im potrzebna temperatura min. 5 stopni i wilgotność na poziomie 80-90%. Przy czym mowa tu o wilgotności w miejscu ich przebywania, a nie wilgotności powietrza. Czyli jeśli aplikacja pogodowa pokazuje nam, że danego dnia jest wilgotność na poziomie 50% nie oznacza to, że kleszcze przestają być aktywne. W runie leśnym może ona wynosić 90%.
Da się jednak zauważyć, że w okresie letnim, kiedy jest sucho i upalnie, kleszcze są wyraźnie mniej aktywne.
Przykładowo tutaj nad rzeką w okresie wiosennym i jesiennym jest ich od groma, a w ten upalny dzień chodziłam przez godzinę po bardzo wysokich trawach i ani na mnie, ani na psie nie było ani jednego. Być może były wtedy w okresie diapauzy, w którą zapadają przy zbyt niskiej wilgotności, albo po prostu – chowały się przed słońcem, aby zaktywizować się wieczorem.
Uważaj, gdzie chodzisz
Wiele osób z lęku przed kleszczami przestaje odwiedzać polskie lasy. To błąd, bo tracimy w ten sposób ten bardzo cenny dla naszego zdrowia kontakt z naturą, a zupełnie nie ma powodu, aby popadać w paranoję.
Wystarczy przestrzegać kilku prostych zasad, aby zmniejszyć ryzyko wgryzienia się kleszcza w naszą skórę.
Pierwsza z nich to odpowiedni dobór miejsc do spaceru. Kleszcze kochają:
- miejsca gdzie bytują ich żywiciele, czyli ptaki, małe ssaki, zwierzęta jeleniowate itp.
- bogate, bujne runo leśne – trudniej spotkać je tam, gdzie runo leśne jest niewysokie i pozbawione traw i niskich krzewów
Łatwo więc wywnioskować, że lepiej spacerować po szerokich, uklepanych ścieżkach, niż zbaczać z nich wgłąb lasu. To nie oznacza, że nie spotkacie tam kleszcza (jeśli ogólnie w danym lesie runo leśne jest bujne), ale szanse na to są nieco mniejsze.
Jako ciekawostkę powiem, że podczas tego marcowego spaceru po jednym zejściu z głównej ścieżki chodziło po nas po kilkanaście kleszczy na osobę!!!
Kleszcze “urzędują” głównie na trawach i niskich krzewach, tak mniej więcej do wysokości 1 metra. Nie chodzą po wysokich drzewach, nie spadną nam więc z nich na głowę. Spacerują sobie po roślinkach i kiedy wyczują zapach zbliżającego się żywiciela, są gotowe na to, aby “dać się strącić” z roślinki na nasze ciało. Nie skaczą i nie latają. Są przez nas strącane. Ewentualnie kiedy się zatrzymamy, mogą na nas po prostu wejść.
Dlatego podsumowując:
- na spacer lepiej wybierać miejsca z ubogim runem leśnym
- nie siadamy w miejscach, gdzie bytują kleszcze
- zawsze bezpieczniej rozwiesić hamak lub postawić leżak (zakładając, że macie swój kawałek zieleni) niż rozłożyć kocyk
No i przechodząc już do kolejnego punktu… Zawsze wybierając się w miejsce, gdzie mogą być kleszcze, warto pomyśleć o dobrym ubraniu.
Jakie ubranie chroni przed kleszczami?
W każdym poradniku przeczytacie, że do lasu i w miejsca przebywania kleszczy trzeba ubrać się “szczelnie” uniemożliwiając im dostanie się do naszej skóry. Ma to oczywiście sens i jak najbardziej warto to robić, ale jest to możliwe raczej w miesiącach wiosennych i jesiennych, a nie letnich, kiedy ubrani tak szczelnie moglibyśmy się ugotować.
Ja wyznaję zupełnie inną zasadę, która – jak się okazało u mnie na Instagramie – dla wielu osób nie jest oczywista.
Otóż ubieram się w JASNE UBRANIA. I wcale nie chodzi o to, że takich kleszcze “nie lubią” (nie mają wzroku, a kolory nie mają zapachów, które kleszcze mogłyby wyczuć swoimi organami Hallera odpowiadającymi za odbieranie bodźców). Chodzi wyłącznie o to, że na jasnych ubraniach kleszcza o wiele łatwiej zauważyć i można uniemożliwić mu wędrówkę po naszym ciele w poszukiwaniu miejsca odpowiedniego do wkłucia.
Dodatkowo dobrze, aby ubrania te były przylegające do ciała. Legginsy będą lepsze od luźnych dżinsów czy dresów bez mocnego ściągacza na dole. Ja właśnie tak w tym roku złapałam kleszcza – poszłam do lasu w dżinsach i po powrocie znalazłam dziada w łydce, bo wlazł pod spodnie i nie miałam szansy go znaleźć.
Metoda ta sprawdza się u mnie świetnie, bo kleszcze chodziły po mnie wiele razy. Ale tak samo, jak ekspresowo wyłapuję je na swoim białym psie (na brązowo-szarym w ogóle nie było widać), od razu znajduję je na swoim ubraniu. Natychmiast się ich pozbywam i nie daję możliwości ukąszenia. Poza tą jedną wpadką ze zbyt luźnymi spodniami było to skuteczne.
Kluczowa jest więc ciągła obserwacja. Można to robić samemu lub poprosić o pomoc osobę, która jest z nami. Po prostu – wystarczy co jakiś czas zerknąć na siebie kontrolnie i dzięki temu, że kleszcze nie wbijają się w nas od razu, można uniemożliwić im działanie.
Kontrola po powrocie do domu
Jeśli macie problem z kleszczami na swojej działce, warto mieć tam specjalne działkowe ubrania, które zdejmujecie i dokładnie wytrzepujecie przed wyjazdem, przebierając się w coś “bezpiecznego”. To jest też moment, kiedy można przyjrzeć się swojemu ciału, czy jednak coś po nim nie wędruje lub się nie wgryzło.
W innej sytuacji tę samą czynność trzeba zrobić w domu, łącząc ją od razu z prysznicem, podczas którego spłukujemy nieproszonych gości.
W przypadku wspomnianej wyżej sytuacji, ja rozbierając się pod prysznic znalazłam delikwenta już wbitego w nogę. Ale dzięki temu usunęłam go ekspresowo i dzięki temu jest mniejsze prawdopodobieństwo zarażenia.
Repelenty, opaski itp. – czy to ma sens?
Na rynku pojawia się coraz więcej produktów, które mają chronić nas przed “złapaniem” kleszcza. Firmy ochoczo wykorzystują nasz lęk przed chorobami odkleszczowymi.
Ja miałam co do nich bardzo mieszane uczucia, ponieważ nie do końca rozumiałam ich działanie. Czy to możliwe, że siedzący na listku kleszcz po wyczuciu zbliżającej się osoby spryskanej jakimś repelentem, nagle zaczyna kurczowo trzymać się listka, aby przypadkiem nie zostać strąconym przez kogoś odstraszająco pachnącego? Czy chodzi o to, że taka osoba nie jest dla niego atrakcyjna, więc się nie wgryzie?
Aby zbadać ten temat przeprowadziłam eksperyment na znalezionym na psie kleszczu. Wypuściłam go na ręcznik papierowy, po którym kleszcz spacerował sobie normalnie. Obok położyłam ręcznik spryskany naturalnym odstraszaczem (Mieszanką Spacerową Hebda). Kleszcz sam wszedł na spryskany ręcznik, więc zapach ten nie zadziałał na niego odstraszająco. Ale kiedy już zaczął po nim wędrować… Jego zachowanie zmieniło się całkowicie. Zrobił się otępiały, w panice poruszał odnóżami, przewracał się… Wniosek jest prosty – tego typu produkty mogą otępiać kleszcze, które już na nas wejdą i dzięki temu zmniejszają się ich możliwości działania. Możliwe, że taki machający odnóżami kleszcz sam odpada, zamiast poszukiwać miejsca do wgryzienia.
Edit 2023: W tym roku pogłębiłam mój eksperyment i potwierdziło się, że kleszcze po prostu odpadają od powierzchni spryskanej tym sprayem, bo powoduje to u nich tak duży dyskomfort i wymachiwanie odnóżami. Tegoroczne kleszcze też w ogóle nie chciały wejść na ręcznik spryskany mieszanką. Możecie to zobaczyć na tej rolce:
Wyświetl ten post na Instagramie
Jeśli chodzi o same środki odstraszające to podobno repelenty z substancją chemiczną DEET w stężeniu 30-50% są naprawdę skuteczne, ale ja nie chcę stosować tego typu produktów chemicznych.
Są też naturalne odstraszacze i sama dwa takie posiadam, ale jeden (Oliwka Myśliwska) jest koszmarnie śmierdzący (jestem w stanie uwierzyć, że odstrasza kleszcze, bo tego smrodu nikt by nie wytrzymał, sama nie mogę go znieść) i niewygodny w stosowaniu (ma postać oliwki, nie użyje się go na ubranie), a drugi jest w sprayu (Mieszanka Spacerowa Hebda) i jak dla mnie pachnie nawet przyjemnie (najbardziej wyczuwalna jest cytronella), ale czasami niefortunnie rozpyli zbyt duże krople i może zostawić ślad na ubraniu. Nie polecam po prostu używać tego na swoich najlepszych ubraniach i butach, ale takich raczej nie zakłada się na spacery, więc można uznać, że problemu nie ma.
Opaski odstraszające kleszcze za pomocą ultradźwięków (?) nie mają żadnego naukowo udowodnionego działania, sama też z wyżej wymienionych powodów (sposób, w jaki kleszcze dostają się na nasze ciało) nie widzę w nich sensu.
Ostatecznie więc polegam tylko na opisanych wyżej metodach.
A co, kiedy kleszcz się wgryzie?
Przede wszystkim, bez paniki 😉 warto poznać kilka faktów na temat kleszczy i boreliozy, aby wiedzieć kiedy i jak zareagować, kiedy przytrafi nam się nieprzyjemne spotkanie z kleszczem.
Warto wiedzieć też, że nie wszystkie kleszcze przenoszą groźne choroby. Trudno oszacować to procentowo, aby były to dane aktualne dla całej Polski, ale trzeba pamiętać, że nie każde ukąszenie kleszcza oznacza, że na pewno my lub nasz pies zachorujemy.
Raczej nie ma też powodu do niepokoju, kiedy wyciągniemy kleszcza szybko. Jak już wspominałam – w większości przypadków potrzebuje on posiedzieć w naszym ciele dłużej, aby nas czym zarazić. Warunkiem tutaj jest wyciągnięcie go w prawidłowy sposób, np. za pomocą specjalnej pęsety lub długopisu z lassem. NIGDY nie maltretujemy kleszcza np. smarując go czymś czy wyciskając, bo wprowadzamy go wtedy w stan stresu, który może doprowadzić do wymiotów i wpuszczenia w nasze ciało aktywnej bakterii. Raczej nie ma powodu do zmartwień, jeśli jakaś malutka część kleszcza zostanie w skórze. Prawdopodobnie nasze ciało samo się jej pozbędzie.
Borelioza – objawy i postępowanie
Jeśli ukąsi nas kleszcz, musimy dokładniej obserwować nasze ciało. Jeśli pojawi się na nim specyficzny rumień wędrujący, niemal na pewno mamy do czynienia z boreliozą. W tym momencie należy szybko udać się do lekarza i zastosować antybiotyki. Leczenie nimi na tym etapie przez 2-4 tygodnie powinno całkowicie rozwiązać problem. Gorzej, jeśli będziemy w mniejszości, u której rumień nie występuje (pojawia się u 50-80% zakażonych). Wtedy możemy przegapić zakażenie boreliozą i dowiedzieć się o niej w bardziej zaawansowanym stadium, kiedy już np. zaatakuje stawy. Wtedy jest ona też trudniejsza do wyleczenia.
Z tego powodu wiele osób wpada w panikę po ukąszeniu kleszcza i prosi lekarza o antybiotyk nawet bez potwierdzonej choroby. Nie jest to dobry pomysł, bo patrząc na to, jak niskie jest ryzyko, że dany kleszcz nas zaraził, możemy zupełnie bez powodu narobić sobie w organizmie sporo szkód niepotrzebną antybiotykoterapią.
To, co również nie ma sensu, to wysyłanie kleszcza do analizy. Mądre głowy mówią, że to pic na wodę i zwykłe naciąganie, a poza tym nawet, gdyby dany kleszcz okazał się zarażony, to nie znaczy, że zaraził nas. Poza tym nie wszystkie bakterie borelli są chorobotwórcze dla człowieka, a czasami nawet z tymi chorobotwórczymi sprawny układ immunologiczny może sobie poradzić.
Kleszczowe zapalenie mózgu – co warto wiedzieć
Odkleszczowe zapalenie mózgu to bardzo poważna choroba, która może prowadzić do ciężkiego uszkodzenia układu nerwowego, a nawet śmierci pacjenta. Nie jest więc przesadą powiedzenie, że kleszcz może zabić człowieka. Trudno w tym momencie oszacować, jak częste są przypadki tej choroby w Polsce, ponieważ nie analizuje się przyczyny każdego zapalenia opon mózgowych. Niestety jest to choroba, na którą nie ma leku i można działać jedynie objawowo.
I tak a propos objawów – te pojawiają się w okresie miesiąca od zakażenia. Mogą przypominać bardzo silną grypę, z bólem mięśni, gorączką itp. W większości przypadków kończą się wyzdrowieniem, ale ok. 20-30% może przejść w poważniejsze stadium, w którym pojawiają się różnego rodzaju stany zapalne i dolegliwości bólowe.
Na szczęście na KZM istnieje bardzo skuteczna szczepionka i mamy dwie możliwości jej przyjmowania. Jeśli zaplanujemy ten proces wcześniej, powinniśmy zacząć od pierwszego szczepienia w marcu. Drugą dawkę przyjmujemy po miesiącu, a trzecią po 3 miesiącach. Po 5 latach przy niewystarczającej ilości przeciwciał stosuje się dawkę przypominająca.
Marzec już za nami, ale gdyby ktoś chciał się zaszczepić jeszcze w tym roku, to pierwszą dawkę należałoby przyjąć jak najszybciej, drugą po 7-14 dniach, trzecią po 21-150 dniach. Tutaj też po 5 latach można podać dawkę przypominającą.
Ja kiedyś rozważałam zaszczepienie, ale ostatecznie uznałam, że nie ma takiej potrzeby, skoro moja profilaktyka przed ukąszeniem dawała radę. W tym roku jednak kleszczy jest tak dużo, że nie udało mi się całkowicie przed nimi uchronić i szczepienie przeciwko KZM znowu chodzi mi po głowie. Nie wiem jeszcze, czy zdecyduję się na tryb przyspieszony, czy poczekam do marca.
Uwaga – jeśli macie prywatne pakiety medyczne, sprawdźcie, czy nie macie w nich takiego szczepienia. Ostatnio jedna z Was mi doniosła, że jest w pakiecie Luxmedu (dostawała co do tego sprzeczne informacje, ale ostatecznie okazało się darmowe). U mnie w PZU nawet w najbardziej wypasionym pakiecie niestety go nie ma.
Inne choroby odkleszczowe
Niestety to nie wszystkie choroby, jakie mogą nam się przytrafić po ukąszeniu kleszcza. Ciekawostką jest, że człowiek również może zachorować na babeszjozę. Niestety wiedza medyczna na temat tych chorób jest jeszcze dość ograniczona i nie ma też zbyt wiele danych na ten temat. Na pewno jednak przypadki babeszjozy są znacznie częściej spotykane u naszych psów, więc je też trzeba chronić przed kleszczami. Jest to bardzo trudne, a służące do tego środki chemiczne nie są obojętne dla psiego organizmu, ale weterynarze są zgodni – jest to mniej szkodliwe, niż ewentualna babeszjoza, więc jeśli nie chcemy przedwcześnie stracić naszego zwierzaka, nie warto ignorować tego zagrożenia.
Pamiętajcie też, że kleszcz z psa w domu może przejść na Was! Dlatego nawet jeśli Wasze psy są skutecznie zabezpieczone i wyciągacie z nich jedynie ususzone kleszcze, to zawsze po każdym spacerze trzeba sprawdzić, czy jakiś nie dostał się do Waszego domu na zwierzaku i czy nie stanowi zagrożenia dla Was.
To już wszystko, co moim zdaniem warto wiedzieć o kleszczach, ochronie przed nimi i chorobach odkleszczowych. Jeśli jest Wam jeszcze za mało informacji, polecam bardzo ciekawy materiał na temat kleszczy na kanale Piotra Horzeli. Ja swoją wiedzę czerpałam w dużej mierze z tych filmów.
Życzę Wam jak najwięcej chwil na łonie natury bez tych wstrętnych pajęczaków w okolicy!