Doczekałam się swojej kolejki w ramach blogerskiej akcji “Nic nowego”! Ja postanowiłam przyjrzeć się bliżej warzywu, które uważam za niedoceniane. Kalafior jest tani, smaczny i zdrowy, a na dodatek kojarzy mi się z dzieciństwem i typowo domową kuchnią babci.
Przejdźmy więc od razu do rzeczy – jakie są właściwości kalafiora?
- kalafior jest jednym z warzyw o najsilniejszym działaniu antyrakowym, m.in. z powodu zawartości sulforafanu (składnika, który zabija komórki rakowe)
- ma działanie przeciwzapalne, zapobiega i pomaga łagodzić stany zapalne w organizmie
- jest źródłem wielu witamin (np. C, A i K) oraz mikroelementów (np. żelazo, potas, magnez, wapń)
- zawiera przeciwutleniacze
- ma działanie bakteriobójcze, zapobiega namnażaniu się bakterii Helicobacter pyroli
- jest niskokaloryczny, a jednocześnie daje poczucie sytości
- jest to warzywo zasadotwórcze, pomocne przy odkwaszaniu organizmu
Kalafior ma też niestety działanie wzdymające, dlatego dobrze łączyć go z produktami, które nieco temu zapobiegają, np. z koprem i kminkiem. Ważne też aby kalafiora nie rozgotowywać – jak każde warzywo traci swoje właściwości podczas długiej obróbki termicznej, więc warto przygotowywać go “al dente”. Dobrze jest go upiec lub ugotować na parze, aby nie wylewać jego cennych właściwości wraz z wodą. Kalafiora można jeść również na surowo, np. z różnymi dipami do warzyw.
Kupując go dobrze wybierać egzemplarze posiadające liście, bo po nich widać, czy kalafior jest świeży. Powinien być też biały lub kremowy, unikajmy tych z brunatnymi plamami.
Przejdźmy teraz do przepisów 🙂 przyznaję, że z rodzinnego domu znałam kalafiora tylko w formie zupy kalafiorowej lub wersji ugotowanej w wodzie i podanej z bułką tartą usmażoną na maśle. Bardzo mi to smakowało, ale teraz szukam bardziej kreatywnych rozwiązań. Od razu Was przepraszam, bo miała się tutaj pojawić też zupa krem z kalafiora, ale przygotowanie jej zostawiłam na ostatnią chwilę nie wiedząc, że przyjdą takie upały. Ja mam w mieszkaniu 30 stopni i od kilku dni staram się nie zbliżać do kuchenki. Stanie przy garnkach i jedzenie ciepłej zupy nie wchodzi więc teraz w grę, może kiedyś podrzucę Wam ten przepis przy okazji piątkowego kulinarnego wpisu.
Przedstawiam więc 3 przepisy na kalafiorowy dodatek do obiadu 😉 zacznijmy od kalafiora pieczonego na dwa różne sposoby.
- ok. 1/2 kalafiora umytego i podzielonego na różyczki
- kilka łyżek oliwy z oliwek
- niecałe pół łyżeczki chili
- pół łyżeczki papryki słodkiej
- pół łyżeczki czosnku granulowanego
- sól i pieprz ziołowy
- kilka łyżek tartego parmezanu
- Umyte różyczki kalafiora wrzucamy do naczynia żaroodpornego.
- W szklance przygotowujemy sos z pozostałych składników (z wyjątkiem parmezanu).
- Powstały sos równomiernie rozprowadzamy po kalafiorze wcierając go dłonią.
- Pieczemy to w temperaturze 200 stopni ok. 20 minut, po tym czasie posypujemy to parmezanem i dopiekamy jeszcze ok. 10 minut.
- Gotowe różyczki posypujemy koperkiem, można jeszcze zetrzeć na nie trochę parmezanu. Podajemy je jako dodatek do obiadu.
- ok. 1/2 umytego kalafiora
- 3 łyżki oliwy z oliwek
- 1 łyżeczka kuminu
- sól, pieprz ziołowy
- Kalafiora kroimy na plastry (nie wszystkie będą miały ładny kształt, mogą się troszkę rozwalać)
- Smarujemy go oliwą z dodatkiem przypraw.
- Pieczemy ok. 30 minut w temperaturze 200 stopni.
- Fajnie smakuje z sosem tzatziki 🙂
Ostatni przepis na potrzeby tego wpisu zrealizowała moja mama. Kotlety z kalafiora w jej wykonaniu bardzo mi smakują (żeby nie powiedzieć, że je uwielbiam), ale sama poddałam się w próbach opracowania ich zdrowszej wersji (czyli bez bułki tartej i smażenia na sporej jak na mnie ilości tłuszczu – kotlety uporczywie mi się rozwalały). Zastąpienie bułki otrębami mi się nie sprawdzało, ale już upieczenie kotletów w piekarniku zamiast usmażenia ich to wystarczające dla mnie ulepszenie :).
- 1 średni kalafior
- ok. 1 szklanka bułki tartej
- 1 cebula
- 6 jajek - 3 ugotowane na twardo i 3 surowe
- 1/2 pęczka koperku
- sól i pieprz
- Zaczynamy od ugotowania umytego kalafiora w lekko osolonej wodzie (ja bym jednak radziła zrobić to na parze ;)). Nie powinien być całkiem miękki i rozgotowany.
- Kiedy kalafior się gotuje, siekamy cebulę.
- Następnie przepuszczamy kalafiora przez maszynkę do mielenia mięsa, moja mama razem z kalafiorem mieli też cebulę. Jeśli tak jak ja nie posiadacie takiej maszynki - możecie posłużyć się blenderem.
- Do tej masy dodajemy bułkę tartą, posiekane jajka na twardo, posiekany koperek, sól i pieprz i surowe jajka.
- Wyrabiamy masę i formujemy z niej kotleciki.
- Obtaczamy je w bułce tartej i smażymy lub pieczemy w piekarniku na złoty kolor (temp ok. 170 stopni).
- Moja mama zrobiła aż 14 sztuk, ale nic nie stoi na przeszkodzie aby zmniejszyć ilość składników o połowę i zrobić mniej kotletów na raz 🙂
Mam nadzieję, że skusicie się na kalafiora i zagości on na Waszym stole częściej. To warzywo nie tylko smaczne i zdrowe, ale i tanie, aktualnie kosztuje ok. 3 zł.
Przypominam, że dzisiejszy wpis jest częścią blogerskiej akcji “Nic nowego” – promujemy polskie superjedzenie. Dotychczas w ramach akcji ukazały się następujące przepisy:
Zupa selerowy mus i rurki maliną nadziewane
Sałatka z bobu z młodymi ziemniakami i boczkiem
Sałatka tabbouleh z bobem (bób rządzi ;))
Młoda kapusta bardzo koperkowa z młodymi ziemniakami
Po kolejny przepis wpadajcie do AfterKorpo w okolicy 11 lipca 🙂