Z noworocznej tematyki (której dużo ostatnio na blogach) najbardziej lubię wpisy z “ulubieńcami” ubiegłego roku. Ale niekoniecznie kosmetycznymi czy modowymi, bo to nie do końca moja tematyka. Postanowiłam, że też podzielę się z Wami swoimi typami na “hity roku 2014”, ale będą to wyłącznie rzeczy związane ze zdrowym stylem życia. Nowo odkryte produkty, aktywności, książki… Poznałam tego wszystkiego całkiem sporo, ale napiszę tylko o tych, które uważam za “naj” albo które goszczą u mnie najczęściej. Oto one 🙂 kolejność przypadkowa.
Aktywność fizyczna – squash!
To zdecydowanie najlepsze odkrycie roku 2014. Nigdy nie sądziłam, że może mnie to zainteresować, ale jeszcze przy żadnych nagraniach do ZdrowoManii nie bawiłam się tak dobrze jak przy tych zdjęciach do 2 odcinka. Poza tym jak tu nie polubić aktywności, po której następnego dnia ma się zakwasy w pośladkach? Dopóki nie mam karty Multisport (na co niestety się nie zapowiada) grozi mi bankructwo z powodu moich comiesięcznych inwestycji w siebie (karnet na taniec, ortodonta itp.), ale squash spodobał mi się do tego stopnia, że postanowiłam zacząć w niego grać regularnie. Znalazłam sobie partnerkę i zaraz startujemy.
Kasza jaglana
Tak naprawdę pokochałam ją dopiero w ubiegłym roku. O właściwościach kaszy możecie przeczytać tutaj. Ja najbardziej lubię spożywać ją w postaci budyniu (niedługo w ZdrowoManii będzie mój ulubiony budyń jaglany w wersji zimowej) lub panna cotty, ale sprawdziła mi się też w wypiekach, np. w tych muffinkach.
Polubiłam też kaszę gryczaną niepaloną, zdecydowanie wolę ją od tej palonej. Niezmiennie królują u mnie też płatki owsiane, w przeróżnej postaci.
Mleko roślinne z Rossmanna
Zacznę od tego, że nie jestem weganką i przeciwniczką mleka krowiego. Mleko roślinne po prostu lubię. Dodatkowo przeczytałam ostatnio, że przy moich problemach hormonalnych tego krowiego raczej powinnam unikać. Początkowo namiętnie robiłam sama w domu mleko kokosowe, ale czasami nie chciało mi się w to bawić. Jakiś czas temu przyjaciółka przekonała mnie do mleka roślinnego z Rossmanna. Spróbowałam ryżowego waniliowego i owsianego i oba na stałe zagościły w mojej kuchni (osobiście wolę owsiane)… To też można przygotować w domu samodzielnie, ale nie zawsze są na to chęci i czas. To mleko z Rossmanna ma przyzwoity skład bez zbędnych dodatków. Jedynym jego minusem jest cena, to w zależności od rodzaju ok. 7-8 zł za 1l… To sporo jeśli porównamy to ze zwykłym mlekiem.
Olej kokosowy
Uwielbiam. Smażę na nim wszelkiego rodzaju śniadaniowe placuszki (do których mam słabość), dodaję go do koktajli, owocowych smoothie i sałatek (pamiętając, że do tego typu rzeczy trzeba dodawać jakiś tłuszcz aby ułatwić wchłanianie witaminom rozpuszczającym się w tłuszczach). Taki olej kosztuje ok. 20-30 zł, ale jest to bardzo wydajny produkt – za każdym razem używam ok. 1. łyżki. Kiedy coś na nim smażę, wystarczy posmarować nim patelnię przy pomocy silikonowego pędzelka.
Orzechy włoskie
Nosząc aparat na zębach powinnam unikać twardych orzechów, dlatego przez ten rok zapomniałam jak smakują na przykład pistacje. Na szczęście mój mężczyzna zaraził mnie uwielbieniem do orzechów włoskich, które kiedyś lubiłam tylko w postaci świeżej, takiej “prosto z drzewa”. Teraz zajadam się też tymi suchymi – na szczęście są na tyle miękkie, że nie zagrażają zamkom na aparacie. Dodatkowo są bardzo bogate w kwasy omega, już 3 orzechy włoskie dziennie pokrywają zapotrzebowanie na kwasy omega-3.
Książka Dziarskiego Dziadka
Przeczytałam w tym roku kilka książek o zdrowym stylu życia i z każdej wyniosłam coś dla siebie. Najbardziej jednak oczarowała mnie ta, którą podarowałam moim rodzicom na gwiazdkę – Antoni Huczyński “Mój sposób na długowieczność”. Jestem już trochę znudzona pięknymi trenerkami, które każdego dnia pytają na Facebooku czy zrobiłam już trening. Wolę czytać blogi, które prowadzą osoby takie jak ja – zwyczajne. Książka pana Antoniego jest trochę takim blogiem, ale przystosowanym do swojej grupy docelowej i wydanym na papierze… Autor daje się bliżej poznać, a zarazem świetnie motywuje i przedstawia proste rozwiązania… Cenię tę książkę za płynącą z niej naturalność i normalność (czytałam póki co pobieżnie przy okazji wizyt u rodziców, ale pozwoliło mi to na wyrobienie sobie o niej takiej opinii).
Aparat ortodontyczny
Ha! Najdroższy i najbardziej upierdliwy gadżet jaki kiedykolwiek sobie sprawiłam, ale żaden jeszcze nie sprawił mi tyle radochy. Jak to super mieć proste zęby! Niestety moje leczenie ostatnio nieco się skomplikowało i trochę jestem z tego powodu rozczarowana… Ale o tym napiszę wkrótce, w podsumowaniu pierwszego roku z aparatem (tak, to już rok!!!).
Pozostając w aparatkowym klimacie – na uwagę zasługuje też szczoteczka, o której pisałam w tym wpisie. Polecam nie tylko zadrutowanym – jest ładna i praktyczna.
Pewnie mogłabym wymieniać dłużej, ale na tym już chyba poprzestanę. Ciekawa jestem Waszych typów na zdrowe hity Waszego roku 2014 🙂 zapraszam do komentowania.