Przyznam, że na myśl o zbliżającym się końcu lata chce mi się płakać. Czuję olbrzymi niedosyt i mam do siebie żal, że nie celebrowałam tej pory roku tak, jak na to zasługuje… Chyba co roku tak mam, chociaż to lato wydaje mi się wyjątkowo mało intensywne… Ale przeglądanie tych lipcowych zdjęć trochę poprawiło mi nastrój, bo chyba nie było tak źle… Kilku planów już nie uda mi się zrealizować, ale nie mogę też powiedzieć, że lato całkiem przeciekło mi przez palce.
Od czego by tu zacząć… Może po prostu od lata w mieście 😉 bo taki właśnie był lipiec – bez wyjazdów, spędzony w Warszawie. Mało było upalnych dni, więc chętnie spędzałam czas aktywnie. Intensywnie korzystałam z mojej karty MultiSport.
Nie zabrakło też aktywności, do których karta nie była mi potrzebna.
Udało nam się też wreszcie wyskoczyć z Kasią i Fabem na kajaki 🙂 byliśmy też u nich na grillu, ale życie towarzyskie tak nas pochłonęło, że nikt nie ma zdjęć upamiętniających to wydarzenie 😀
W lipcu udało mi się też spotkać z Olgą i jej rodzinką <3 tym razem w Warszawie.
Latem moim ulubionym sposobem na przemieszczanie się po mieście są hulajnogi. Teraz mamy też elektryczne, ale “analogowa” wcale nie odeszła z tego powodu do lamusa 😉
Czas na jedzenie! Nadal nie mam weny na gotowanie, więc chętnie korzystam z ofert różnych knajpek oferujących lunche za kilkanaście złotych. Oczywiście sama też czasami coś robię, ale jak najbardziej minimalistycznie.
Moje balkonowe pomidorki wystarczyły mi na prawie całe lato.
W lipcu zaczęły się moje problemy z retainerem ortodontycznym. Never ending story, seeeeerioooooo 🙁
Czas na Kluski. Miesiąc bez wizyty u weterynarza miesiącem straconym 😉
Abstrahując od różnych trudniejszych momentów, których nadal nie brakuje, fajnie jest mieć dwa psy. Jednak co dwie Kluski to nie jedna.
Nie mogło zabraknąć też wizyty w Azylu, gdzie Dolina Noteci nadal dostarcza co miesiąc karmę <3
Na koniec może tak dla żartów. Instagram vs. rzeczywistość 😉
Zawodowo lipiec był bardzo spokojny. Wzięłam udział tylko w dwóch, IDEALNIE dopasowanych do mnie kampaniach. Promowanie aktywności z Multisport i zachęcanie do zdrowego odżywiania w ramach europejskiej kampanii #400gchallenge. Czy mogło być lepiej?
BTW – patrząc na zdjęcia z tej “sesji” stwierdzam, że już najwyższy czas na nowe profilowe w moich mediach społecznościowych 🙂 myślę, że coś z tych zdjęć się nada.
Tam to najlepiej z góry załóż sobie kartę stałego klienta i to wersję co najmniej premium albo i VIP. Jeżeli liczysz na to, że z wypłaty zostanie Ci coś na własne przyjemności, zapomnij. Właśnie wtedy kiedy spodobają Ci się najki na wyprzedaży, twój pies dostanie sraczki a drugi rozwali łapę i tak to oto nowe najki idą się j…. wiecie co 😉 bo pędzisz na sygnałach do weta a rachunek długi niczym trylogia Sienkiewicza.
Czyli o posiadaniu psa żartobliwie….
Jeżeli z jednym psem szłam na trening, po powrocie do domu reszta czeka na spacer, a tu przecież jeszcze cała masa innych obowiązków, nie wspominając o tym, że każdy z nas od czasu do czasu potrzebuje usiąść na tyłku i odpocząć. Tak więc chcąc nie chcąc albo część planów i ambicji trzeba schować do kieszeni, albo nagle Twoje życie krąży wyłącznie wokół psów.
Przekazywanie darów do schroniska to jedna z najczęstszych form pomocy psom bezdomnym – nie wymaga trwałego zaangażowania i nie budzi żadnych wątpliwości co do sposobu ich zagospodarowania. Jednak również to trzeba robić z głową! Wśród darów wielokrotnie znaleźć można przypadkowe, zupełnie niepotrzebne w schronisku rzeczy, których nie da się w żaden sposób użyć, a jedynie wyrzucić…
Czyli czego nie przynosić do schroniska.
I na koniec piękna galeria, jak natura wygrywa z dziełami człowieka.