Nie wiem jak u Was, ale u mnie nadejście wiosny wcale nie oznacza końca sezonu na przeziębienia. W zasadzie co roku zaliczam tego typu niedyspozycję nawet latem. Mam niestety podatne na infekcje gardło, więc często wystarczy, że zjem lody lub napiję się czegoś zimnego… A czasami przyczyną problemu jest niedopasowanie stroju do pogody, o co o tej porze roku też nietrudno. Zaliczyłam ostatnio kilka wpadek, po których przeszło mi przez myśl “cholera, będę chora”. Rzecz w tym, że chora być teraz nie mogę, więc zastosowałam swoje naturalne sposoby i tak udało mi się powstrzymać przeziębienie przed dalszym rozwojem.
Pasta z suszonych pomidorów z czosnkiem
Dokładnie ta, którą pokazywałam ostatnio w ZdrowoManii.
Wierzę w moc czosnku, sprawdza się zawsze. Jeśli nie uda się powstrzymać rozwoju przeziębienia, to spożywanie go podczas choroby łagodzi i skraca jej przebieg. Czosnek w czystej postaci mało komu smakuje, ale jeśli lubicie suszone pomidory, pokochacie też tę pastę.
- ok. 10 plasterków suszonych pomidorów
- ok. 3 łyżki oliwek
- 1-3 ząbki czosnku (w zależności od wielkości i upodobań)
- garść świeżej bazylii
- 1-2 łyżki oliwy z pomidorów suszonych
- 1 łyżka octu balsamicznego
- garść rukoli
- 1-2 łyżki pesto
- 2-3 łyżki nasion słonecznika
- kawałek sera feta
- Wszystkie składniki miksujemy w blenderze na pastę 🙂
Złote mleko lub napój imbirowy
O złotym mleku pisałam już w poście o kurkumie, ale nie mogę go tutaj pominąć, bo to mój skuteczny patent nr 2. I podobnie jak z czosnkiem – jeśli zastosuję go za późno, albo infekcja okaże się silniejsza, to złote mleko złagodzi i skróci czas jej trwania.
- 1/4 szklanki sproszkowanej, najlepiej świeżo otwartej kurkumy
- 1/2 szklanki wody
- 1 szklanka mleka (z roślinnych polecam owsiane, orkiszowe, migdałowe lub ryżowe)
- 1 łyżeczka pasty z kurkumy
- 1 łyżeczka miodu
- szczypta świeżo zmielonego pieprzu
- opcjonalnie łyżeczka oleju kokosowego
- opcjonalnie szczypta cynamonu lub kardamonu jeśli lubicie 🙂
- Najpierw robimy pastę: kurkumę mieszamy z wodą i podgrzewamy w rondelku lub na patelni cały czas mieszając (najlepiej drewnianą łyżką) do momentu, aż płyn zgęstnieje (mój zamienia się w pastę).
- Mleko podgrzewamy do temp. ok. 60-70 stopni.
- Dodajemy miód, pastę z kurkumy, pieprz i opcjonalnie olej kokosowy. Mieszamy, pijemy, zdrowiejemy 🙂
- Złote mleko ma właściwości wysuszające, dlatego może podrażniać gardło. Dodanie oleju kokosowego zmniejsza ten problem.
Przyznaję, że jeśli chodzi o takie magiczne napoje, to złote mleko wyparło u mnie napój imbirowy, który kiedyś stosowałam w podobnej sytuacji. Ale ten drugi też polecam, jeśli ktoś ma wstręt do kurkumy.
Ważne, aby do takich napojów stosować dobrej jakości produkty – świeży imbir, cynamon cejloński, miody naturalne.
- 5 plasterków imbiru
- pół laski cynamonu (lub niecałe pól łyżeczki sproszkowanego)
- 1/2 szklanki wrzątku
- 1/2 szklanki zimnej wody
- 1 łyżeczka miodu
- plasterek cytryny
- Imbir i cynamon zalewamy wrzątkiem, przykrywamy i odstawiamy na co najmniej kilkanaście minut.
- Dodajemy zimną wodę aby całość miała temp. ok. 60-70 stopni.
- Dodajemy miód i cytrynę.
Odpoczynek
To oczywiste, ale wciąż wiele osób o tym zapomina. Kiedy coś nas bierze, powinniśmy oszczędzać swoje siły, aby organizm miał ich wystarczająco dużo na walkę z atakującą go chorobą. Warto wymoczyć sobie stopy w gorącej wodzie (może to być kąpiel magnezowa), a następnie wskoczyć pod koc i przez całe popołudnie odpoczywać np. z książką lub laptopem.
Ok, ale skoro mam takie niezawodne sposoby, to czemu czasami zdarza mi się chorować? Bo nie zawsze uda mi się zareagować na czas. Infekcję udaje się zatrzymać, kiedy jest ona w zarodku i czasami można przegapić ten moment. Albo olać, myśląc, że może nam się wydaje, że coś nas bierze ;). Sama czasami padam ofiarą takiego swojego myślenia, ale jeśli zaufam pierwszym objawom przeziębienia i zastosuję wymienione wyżej sposoby, w większości przypadków udaje mi się nie poddać się chorobie.
A Wy macie jakieś swoje niezawodne sposoby jak powstrzymać przeziębienie?