Poduszka sensomotoryczna, dysk sensoryczny, togu, beret rehabilitacyjny… Przedmiot ten ma wiele nazw i chyba podobną ilość zastosowań. Mój pierwszy kontakt z nim miał miejsce niedawno podczas nagrań odcinka o fizjotreningu, który możecie obejrzeć przedpremierowo (na kanale pojawi się dziś, ale dopiero po 18tej ;)):
Nagrywałam wtedy kilka aktywności (stretching, strala jogę, jogę dla kręgosłupa i fizjotrening właśnie), a następnego dnia miałam niezłe zakwasy. Zastanawiałam się od czego to, ale ostatecznie uznałam, że sprawcą tego zjawiska jest właśnie beret rehabilitacyjny, na którym np. robiłam przysiady i choć na potrzeby nagrań trwało to chwilę – napracowałam się bardziej, niż przy tradycyjnych ćwiczeniach. Uznałam wtedy, że taka poduszeczka to fajny gadżet i można nim urozmaicić swój zwykły trening czy też w moim przypadku praktykę jogi.
Do czego wykorzystać poduszkę sensoryczną?
Post ten napisałam w oparciu o wiedzę zdobytą podczas lektury różnych artykułów na temat togu, a przed publikacją poprosiłam jeszcze Justynę (tę z odcinka o fizjotreningu), aby rzuciła na niego okiem, czy pod względem merytorycznym wszystko się zgadza. Nie lubię wchodzić w czyjeś kompetencje, a jednocześnie nie chcę nikomu zawracać głowy prosząc o gościnne posty, dlatego uznałam, że takie rozwiązanie będzie najlepsze. Zależy mi na tym, aby podpowiedzieć Wam do czego można wykorzystać poduszkę sensoryczną 🙂
Do siedzenia
Płaski kształt poduszki sensomotorycznej umożliwia siedzenie na niej, a jej “niestabilność” wymusza prawidłową postawę i odciąża lędźwiowy odcinek kręgosłupa. Daje to podobny efekt jak siedzenie na piłce, ale jest jednak nieco wygodniejsze (chociażby dlatego, że umożliwia skorzystanie z oparcia lub regulowanie wysokości). Testowałam i jeśli faktycznie macie problem z dołem pleców, poduszka powinna okazać się bardzo pomocna, siedzi się na niej bardzo wygodnie (nawet pomimo wypustek).
Ja jednak nie mogę korzystać z tego rozwiązania, bo moje krzesło nie chce się już bardziej obniżyć i podkładając sobie poduszkę, siedzę za wysoko. Moją największą zmorą jest odcinek szyjny kręgosłupa, a ten najbardziej cierpi, kiedy pochylam głowę do przodu, np. podczas pracy w kuchni czy przy komputerze. Siedzenie na poduszce sprawia, że muszę pochylać się jeszcze bardziej, a to moją sytuację pogarsza, zamiast poprawiać. Dlatego moim zdaniem poduszka jako podkładka pod pupę nie sprawdzi się u każdego. Weźcie pod uwagę zakres wysokości swojego krzesła i to, który odcinek kręgosłupa sprawia Wam problem.
Jeszcze komentarz fizjoterapeutki do tego akapitu:
Przy siedzeniu na krześle (na poduszce) miednica powinna być ustawiona neutralnie, czyli nie w przodo lub tyłopochyleniu. Wtedy zachowana jest odpowiednia pozycja całego kręgosłupa. Gdy siedzimy neutralnie, na guzach kulszowych, nasz odcinek lędźwiowy jest ustawiony neutralnie i bez przeciążeń. Poduszka likwiduje napięcia przeciążeniowe również dlatego, że lekko falując wymusza na nas małe ruchy, dzięki czemu nie zastygamy w złej pozycji. Jeśli chodzi o odcinek szyjny, to siedzenie na dysku w pozycji neutralnej pośrednio również może wpływać na utrzymywanie prawidłowej pozycji szyi i głowy – w linii miednicy. Oczywiście wtedy, kiedy wysokość krzesła jest odpowiednio dostosowana. – Justyna Jasłowska, fizjoterapeutka
Poduszkę można wykorzystać też do siedzenia dynamicznego na podłodze, np. podczas medytacji.
Do masażu stóp
Osobiście uważam, że nic nie zastąpi pomocnych dłoni bliskiej osoby i że masaż za pomocą tego typu gadżetów to nie to samo, co taki wykonany ręcznie, ale… Jest to jakaś namiastka :). Dzięki naciskaniu na znajdujące się na poduszce wypustki, pobudzane są receptory czuciowe na podeszwach stóp. Efektem jest odprężenie stóp, co na pewno przyniesie im ulgę po męczącym dniu. Ja wyrabiam sobie nawyk korzystania z poduszki podczas rozmów telefonicznych. Bardzo nie lubię rozmawiać siedząc jednocześnie w jednym miejscu i teraz zamiast chodzić po pokoju, wchodzę na poduszkę, balansuję na niej na różne sposoby, a przy okazji ćwiczę i masuję stópki. Fajna sprawa 🙂
Do ćwiczeń
No tutaj to już niemalże hulaj dusza 😉 mnóstwo ćwiczeń da się zmodyfikować tak, aby wykorzystać do nich poduszkę i tym samym zwiększyć ich efektywność. Deska, podnoszenie bioder, wykroki, przysiady… Również niektóre pozycje jogowe można tak urozmaicać. A co daje taka poduszka sensomotoryczna? Pogłębia nasz trening, ponieważ angażuje większą ilość mięśni. Przykładowo, robiąc przysiady ciało nie tylko musi pracować pośladkami, ale też walczyć o utrzymanie równowagi, w co musi zaangażować się znacznie więcej mięśni. Dotyczy to wszystkich innych ćwiczeń, a szczerze mówiąc nawet zwykłe stanie i próba utrzymania równowagi na takim berecie, stanowi już pewien wysiłek dla naszego ciała. Podrzucam kilka inspiracji:
Do fizjoterapii
Poduszki sensomotoryczne bywają wykorzystywane też podczas fizjoterapii i ćwiczeń rozwijających sensomotorykę u dzieci, czy też osób starszych i wracających do formy po urazach. Takie ćwiczenia poprawiają koordynację ruchową, uczą utrzymywania równowagi itp. Ale to już temat dla specjalistów, a my mówimy o zastosowaniu domowym 🙂
Czy warto kupić dwie poduszki sensoryczne?
Niektóre ćwiczenia lepiej wykonuje się mając do dyspozycji dwie poduszki sensomotoryczne. Jeśli chcecie ich spróbować, nie musicie od razu kupować drugiej poduszki, możecie na przykład przetestować to w swoim klubie fitness, na siłowni czy szkole jogi, jeśli taki sprzęt się tam znajduje. Wtedy przekonacie się, czy tego typu ćwiczenia Wam odpowiadają. Bo wiadomo, że do siedzenia, masażu stóp czy delikatnego wsparcia treningu, na pewno wystarczy jedna poduszeczka i ta dodatkowa inwestycja może okazać się zbędna.
Jak napompować poduszkę sensoryczną?
Do niektórych poduszek może być dołączona specjalna pompka. Do mojej nie było, ale na szczęście i tak mam taką w domu. Z poduszki z czasem może uchodzić powietrze, więc warto taką pompkę posiadać. Jeśli chodzi o stopień napompowania, to dobrze dopasować go do swoich potrzeb. Prawidłowo napompowana poduszka powinna być lekko wypukła. Ważne, aby stojąc na niej faktycznie odczuwać ten brak stabilności, jeśli wyczuwamy pod stopami twarde podłoże, poduszkę trzeba trochę dopompować. Za mocno napompowana jest za twarda i zbyt stabilna, więc też nie do końca spełnia swoją rolę. Trzeba znaleźć złoty środek :).
Moim zdaniem taka poduszka to bardzo przydatny gadżet. Choć – pewnie jak ze wszystkim – warto wcześniej poradzić się kogoś, jak dokładnie go używać. Takie zajęcia z Justyną (której bardzo dziękuję za pomoc przy tym poście!), które przedstawiam w prezentowanym wyżej odcinku ZdrowoManii, na pewno w tym pomogą.
Mam nadzieję, że post Wam się przydał! Dajcie znać, czy macie jakieś doświadczenia z togu 🙂