Jeśli domowe pesto kojarzy Wam się z dość drogim w wykonaniu produktem, ten wpis z pewnością wyprowadzi Was z błędu. Przepis na pesto z liści rzodkiewki to typowy przepis z cyklu “zero waste”, dzięki któremu marnujemy mniej żywności, a przy okazji też odżywiamy się zdrowiej. To rzodkiewkowe pesto śmiało można nazwać też pastą kanapkową, bo świetnie komponuje się z kromką dobrego pieczywa.
Pesto z liści rzodkiewki – przepis
Pesto z rzodkiewki przygotujecie dosłownie w 5 minut. Możecie później schować je do lodówki i smarować nim pieczywo lub od razu wykorzystać do obiadu, np. z makaronem. Aby przedłużyć jego trwałość w lodówce, możecie trochę zalać je oliwą i oczywiście przechowywać w szczelnie zamkniętym pojemniku.
Rzodkiewki po odkrojeniu od liści możecie umyć i zalać wodą w jakimś pojemniku, a następnie wstawić do lodówki. Dłużej zachowają świeżość.
Składniki:
- liście z pęczka rzodkiewki (trochę przebrane, odrzuciłam te najbardziej wymiętolone i zwiędłe)
- 3 łyżki nasion słonecznika
- 3 łyżki tartego, twardego sera (najlepiej parmezan lub grana padano) LUB w wersji wegańskiej płatki drożdżowe
- ok. 5 łyżek dobrej oliwy lub jeszcze lepiej i jeszcze bardziej zero waste oleju z zalewy do suszonych pomidorów
- 1 ząbek czosnku (ja w wersji śniadaniowej nie dodaję ;))
- sól i pieprz do smaku
Wykonanie:
Zaczynam od przebrania liści rzodkiewki i od podprażenia na suchej patelni ziaren słonecznika.
Następnie wszystkie składniki wrzucam/wlewam do blendera z ostrzem w kształcie litery “s” i blenduję na pesto.
I gotowe, chyba przyznacie, że to bardzo proste :). Dodatkowo takie rzodkiewkowe pesto jest tanie, bo nie wykorzystujecie na nie np. całej doniczki bazylii, nie potrzebujecie też orzeszków pinii. Nasiona słonecznika w zupełności wystarczą. Najdroższym składnikiem jest parmezan, ale przyznaję, że ja często mam problem z jego zużyciem zanim się zmarnuje, więc takie pesto to dla mnie też sposób na serowe zero waste ;). Przypominam Wam też o bardzo podobnym przepisie na pesto z jarmużu. Jest pyszne! Jeszcze nie próbowałam, ale myślę, że podobne można zrobić też z liści szpinaku.