Nie lubię mówić, że jestem szczęśliwa. Bardzo często tak o sobie myślę, ale nigdy tego nie mówię. Wierzę w zapeszanie, niestety… Dlatego ten post budzi we mnie pewien niepokój i szczerze mówiąc dojrzewał w szkicach bardzo długo. Postanowiłam jednak się odważyć i powiedzieć, że tak, jestem szczęśliwym człowiekiem, choć wierzcie mi – do wielu rzeczy w moim życiu mogłabym się przyczepić. Ale nie robię tego i poniżej znajdziecie odpowiedź dlaczego.
Tyle się mówi o tym, że szczęście zależy od nas samych i choć brzmi to tak banalnie, to… Tak właśnie jest! Nie wierzyłam w to kiedyś, 10 lat temu nikt by mi tego nie wmówił, a teraz ja wmawiam to innym ;). Do takiego prawdziwego szczęścia chyba trzeba dojrzeć. I zrozumieć pewne zasady, które kierują naszym życiem lub którymi warto abyśmy my się kierowali. I pamiętali o nich. Co mi pomaga w trudnych chwilach, na co nakierowuję swoje myśli kiedy jest mi źle, w co wierzę? Postanowiłam napisać Wam co sprawia, że od kilku lat wbrew różnym problemom jestem szczęśliwym człowiekiem.
1. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło i wszystko ma swój sens
Czasami dopada mnie zwątpienie w tej kwestii… Ale szybko przypominam sobie rok 2011 i chyba najcięższy okres w moim życiu, kiedy posypał się caluteńki mój świat, wraz ze wszystkimi planami i rzeczami, których byłam pewna. Po tym przyszedł czas trudnych decyzji i ciężkiej pracy… A potem wszystko nabrało sensu i minął cały żal. Tamten rok zafundował mi najważniejszą lekcję życia i dziś już wiem, że naprawdę nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło i że wszystko w życiu ma swój sens, nawet jeśli na początku go nie dostrzegamy. Myślenie o tym pomaga mi w trudnych chwilach.
Powinnam dodać, że chodzi tu o rzeczy przejściowe, zdarzenia losowe. Tkwienia wiele lat w złym związku lub w nielubianej pracy nie uważam za coś, co w ostateczności wyjdzie na dobre i co ma sens. Wręcz przeciwnie.
2. Nic nie jest ważniejsze od zdrowia
To największy dar, jaki możemy otrzymać od losu. To brzmi jak kolejny banał, ale przyznajcie, jak często myślicie o swoim zdrowiu jak o czymś, co jest nieoczywistym darem? Ja za każdym razem, kiedy dzieje się coś złego, co nie jest związane ze zdrowiem moim lub moich bliskich. Kiedy zepsuje się samochód, albo kiedy ktoś mnie bardzo zawiedzie albo wkurzy. Kiedy złe emocje towarzyszące takim wydarzeniom zaczynają mieć na mnie destrukcyjny wpływ, natychmiast przypominam sobie, że… jestem zdrowa*. I wszystko inne schodzi na dalszy plan. O to zdrowie też trzeba dbać, nie można na nim oszczędzać, nie można poświęcać go dla pieniędzy czy kariery. Ot, takie oczywistości, a jednak jak patrzę na ludzi wokoło to… No właśnie.
*nie liczę mojej choroby przewlekłej, o której na co dzień nawet nie pamiętam i która nie ma dużego wpływu na moje życie
3. Mniej i wolniej znaczy lepiej i rozsądniej
Teraz jest moda na “mniej” i “wolniej”, więc głupio mi poruszać tę tematykę na blogu, już i tak wiele osób to robi. Ja do życia wolniej musiałam dojrzeć, ale do posiadania mniej jestem przyzwyczajona od dziecka i nie jest to dla mnie żaden trend czy odkrycie, ja tak funkcjonuję odkąd pamiętam. Chociaż… Taaak, miałam taki moment w życiu, że zachłysnęłam się posiadaniem własnych pieniędzy i średnio raz w miesiącu kupowałam nową parę butów, paletkę cieni czy balsam do ciała. Przez chwilę myślałam też, że cały czas muszę dążyć do zmiany otaczających mnie przedmiotów na lepsze i nie mogę np. wiecznie jeździć nastoletnim samochodem, muszę podróżować coraz dalej itd.. Teraz śmiać mi się z tego chce 🙂 zmieniam na lepsze tylko te rzeczy, które wpływają na komfort mojej codziennej egzystencji, dopóki ten przykładowy samochód do nich nie należy (rzadko jeżdżę) – jest dla mnie najfajniejszym samochodowym nastolatkiem na świecie :).
4. Każdy dzień jest prezentem od losu
Każdy dzień może być naszym ostatnim, im szybciej sobie to uświadomimy tym lepiej dla nas. Codziennie słyszymy o wypadkach, różnego rodzaju tragediach… Ale często myślimy, że nas to nie dotyczy, nas to nie spotka. Co za głupie myślenie! Na każdego z nas może spaść skaczący z okna samobójca, każdy z nas może zginąć w wypadku samochodowym, każdy może lecieć jakimś wyjątkowo pechowym samolotem. I każdy z nas w ten sposób może stracić kogoś bliskiego. Uświadomienie sobie tego całkowicie zmienia tok myślenia.
5. Dobro wraca. Zło też.
Wierzę w to i daje mi to nadzieję, że jest jakaś sprawiedliwość na tym świecie i że jeśli ktoś czyni zło, to spotka go za to kara. Przysięgam, że mam ochotę znokautować każdego kto krzywdzi słabszych, np. zwierzęta. Ale wiara w to, że zostanie za to ukarany przez los pomaga mi opanować swoje mordercze zapędy.
6. Dobrze mieć zasady i się ich trzymać
Nie można żałować swoich decyzji podjętych pod wpływem jakichś zasad. Przykładowo ja mam zasadę, że nigdy nie wsiądę za kółko nawet po lampce wina, nie wezmę do ust papierosa, nie napiję się czystej wódki czy nie zareklamuję na blogu produktów ze złym składem. Kiedyś wyśmiewano mnie z powodu moich zasad i nadal nie wszyscy rozumieją, że np. kilka dni temu z powodu składu pewnego produktu spożywczego odrzuciłam udział w kampanii blogowej, dzięki której odbyłabym kilka świetnych podróży i ogólnie wyniosła z niej duże korzyści. A gdyby nie moje żelazne zasady mogłabym stracić to co najważniejsze – Wasze zaufanie i jakiś tam szacunek do siebie 😉 dobrze mieć zasady, bo chronią nas one przed popełnianiem głupot. I zasady nie są powodem do wstydu, tylko do dumy.
7. Wdzięczność jest jednym z kluczy do szczęścia
Zabrzmiało to nieco poetycko, może nawet górnolotnie ;). Ale ja tak właśnie to odczuwam. Kiedy celebruję swoją wdzięczność np. za mojego ukochanego psa, za mojego partnera życiowego, za moją pracę, za zdrowie moich bliskich, za wszystko dobre co mnie spotkało, za Was – czytelników, to właśnie w tych chwilach jestem najszczęśliwsza. I nie wystarczy raz na jakiś czas sobie o tej wdzięczności przypomnieć. Warto celebrować ją codziennie np. przed zaśnięciem lub po przebudzeniu. To naprawdę działa i podobnie jak punkt 4 – całkowicie zmienia podejście do życia!
Dopisałabym do tego wszystkiego jeszcze 3 punkty, rozwinięte już w formie postów, więc nie będę się rozpisywać.
8. Racjonalne zarządzanie swoją życiową energią
9. Mniejsza ilość pracy, więcej czasu na życie
10. Nieprzejmowanie się opinią innych
Edit.
Źle zrobiłam dodając ten post przed spacerem a nie po 😉 zapomniałam o radości z małych rzeczy i celebrowaniu ich! Pamiętacie modną swego czasu akcję 100 happy days? Swoją podsumowywałam tutaj.
Trochę głupio się czuję pisząc takie filozoficzne posty o wydawałoby się oczywistościach, ale czasami dopada mnie taka potrzeba. No i po mailach jakie od Was dostaję widzę, że niektórym z Was takie posty też się przydają. No to łapcie mój “dekalog szczęśliwego człowieka” i nie zapomnijcie napisać w komentarzu jak to wygląda u Was. Zapomniałam o jakimś punkcie?