Sardynia na własną rękę, czy z biurem podróży? Ile kosztuje wyjazd na Sardynię? Jak dojechać na Cala Goloritze? Czy na Sardynii trzeba wynająć samochód i jeśli tak, to z czym to się wiąże? Na te i inne “praktyczne” pytania dotyczące Sardynii odpowiadam w dzisiejszym poście, zapraszam 🙂
Sardynia na własną rękę – co warto wiedzieć o Sardynii?
Na początku za bardzo nie zdawałam sobie sprawy, że Sardynia jest bardzo dużą wyspą. To druga co do wielkości wyspa Morza Śródziemnego, ma ponad 1800 km linii brzegowej i 24 tys km2 powierzchni (to wielkość porównywalna ze średnim, polskim województwem). Sprawdzenie tych liczb uświadomiło mi, że to nie Rodos, które na luzie da się objechać dookoła w jeden dzień ;). Później zaczęłam sprawdzać, ile czasu zajmuje przejechanie pewnych odległości (np. wyspy z góry do dołu) i trochę się zdołowałam, bo okazało się, że to naprawdę kawał drogi! Przykładowo dojazd z zachodu na wschód to kwestia ok. 3 godzin w jedną stronę. Oczywiście wiele zależy od tego odkąd dokąd dokładnie jedziemy i jaka w związku z tym czeka nas trasa. Sardynia jest górzystą wyspą, a wiadomo, że po górach jedzie się wolniej i co za tym idzie dłużej. Planując urlop na Sardynii mamy więc do wyboru kilka opcji. Możemy:
- wybrać jedno miejsce noclegowe na cały czas pobytu i zrobić sobie kilka dalszych wycieczek… Trzeba tylko liczyć się z tym, że w te wycieczkowe dni spędzi się kilka godzin w samochodzie.
- zdecydować się na kilka noclegów i np. co 2 dni przemieszczać się w inny rejon wyspy… Oszczędza się czas na podróży, ale marnuje się go na “życie na walizkach”, check-in itp.
- wybrać jedno miejsce noclegowe i skupić się na zwiedzanie jego najbliższej okolicy. Wtedy niestety nie zobaczymy zbyt dużo, ale i najbardziej odpoczniemy.
My postawiliśmy na trzecią opcję, bo wakacje te miały być przede wszystkim wypoczynkowe. Nie lubię jeździć samochodem, więc nie chciałam połowy wyjazdu spędzić w trasie, zwiedzając wszystko na szybko, byle odhaczyć jak najwięcej punktów. W związku z tą decyzją trzeba było wybrać jedno miejsce stacjonowania. Po krótkiej analizie sytuacji zdecydowałam się na…
Wschodnie wybrzeże Sardynii
A konkretniej środkowo-wschodnie. I tu miałam sporo szczęścia. Na Sardynii było tylko jedno miejsce, które koniecznie chciałam zobaczyć (plaża Cala Goloritze), a szukając mieszkania zupełnie nie wzięłam pod uwagę jego lokalizacji. Po przejrzeniu ogłoszeń najbardziej odpowiadała mi opcja wynajęcia mieszkania w Tortoli i dopiero jakiś czas po zrobieniu rezerwacji postanowiłam sprawdzić, gdzie jest wspomniana plaża. Okazało się, że zaledwie 30 km od nas! Do plaży Cala Goloritze zaraz dojdę, ale teraz skupmy się na tym środkowym wschodzie. Zdecydowanie mogę polecić to miejsce na pierwszą wizytę na Sardynii, bo w okolicy z pewnością znajdziecie dużo atrakcji i nacieszycie swoje oczy wspaniałymi widokami. Wschodnia Sardynia jest bardzo górzysta, a górzyste wybrzeże oznacza też mnogość pięknych zatoczek i kamienistych plaż.
Wynajem samochodu na Sardynii
Zacznijmy od tego, czy w ogóle jest sens jechać na Sardynię i nie wypożyczać tam samochodu… Wszystko zależy od tego, jakie wakacje Wam się marzą. Jeśli chcecie podziwiać te różne plaże, zatoki, płaskowyże, dziury w ziemi i nuragi, to bez samochodu się nie obejdzie. Nie mam pojęcia jak jest w okolicy innych lotnisk, ale w Cagliari w ostateczności można zostać bez samochodu i dojeżdżać na okoliczne plaże komunikacją miejską. Moim skromnym zdaniem jednak te plaże nie są zbyt atrakcyjne, więc nie polecałabym tego rozwiązania. Okolice innych lotnisk (np. Wizzair lata do Alghero) mogą wyglądać lepiej. Dajcie znać w komentarzach, jeśli wiecie coś na ten temat.
Ja wypożyczyłam samochód jeszcze w Polsce korzystając z Rental Cars. Początkowo planowałam wynajem przez Ryanair, ale ostatecznie oferta Rental Cars okazała się korzystniejsza. Aby wytłumaczyć dlaczego, zacznę od kwestii najważniejszej – wypożyczając auto na Sardynii trzeba mieć kartę kredytową. Jest ona niezbędna, aby wypożyczalnia mogła zablokować na naszym koncie depozyt za wynajem samochodu. Zazwyczaj jest to ok. 1000 €, więc trzeba ustawić sobie odpowiedni limit na karcie. Wypożyczalnia oczekuje od nas też określenia głównego kierowcy i niestety musi to być ta osoba, której karta została obciążona. U nas ja wyrobiłam sobie kartę, ale nie miałam zamiaru być kierowcą, więc miałam do wyboru cztery opcje
- dopłacić za kierowcę dodatkowego – w wielu wypożyczalniach jest taka konieczność i kosztuje to ok. kilkadziesiąt €
- poszukać wypożyczalni, która dopuszcza drugiego kierowcę bez dodatkowych opłat
- zostać głównym kierowcą
- udawać, że jestem głównym kierowcą
Opcja trzecia oczywiście odpadała, to nie na moje nerwy ;). Co do czwartej opcji – wypożyczalnie chyba są na tym punkcie przewrażliwione, bo u nas pani spisująca umowę szybko zapomniała, że dodaliśmy dwóch kierowców i widząc jak Wojtek wsiada za kierownicę od razu do nas dobiegła z pretensjami, że on nie ma prawa prowadzić :D.
Tylko w Noleggiare w Rental Cars dodatkowy kierowca był za darmo, dlatego u nas padło na tę wypożyczalnię. I jak się okazało – warto wybrać mniejszą i mniej popularną wypożyczalnię, ze względu na kolejki przy wynajmie. W takich wypożyczalniach jak Hertz czy Sicily By Car były długie kolejki, a my załatwiliśmy wszystko w kilkanaście minut. Do wynajmu samochodu dokupiłam dodatkowe ubezpieczenie, które miało chronić mnie na wypadek jakichś zarysowań i innych tego typu problemów. Na miejscu pani zarzuciła nas jeszcze innymi propozycjami dodatkowego ubezpieczenia… Na żadną jednak się nie zdecydowaliśmy.
My wypożyczyliśmy najtańszy i najmniejszy samochód i trafiła nam się nowiutka Toyota Aygo. Generalnie polecam wynajem małych aut ze względu na ich wymiary – na włoskich serpentynach i w ciasnych uliczkach to naprawdę ma znaczenie. Auto pachniało jeszcze nowością i z tego co zaobserwowałam na parkingu wszystkich wypożyczalni – to normalne, że te samochody są tam nowe i zadbane. To zupełne przeciwieństwo tego, co było na wyspach greckich.
Wypożyczonym autem nie można jeździć po drogach żwirowych. My złamaliśmy tę zasadę aby dojechać na Cala Goloritze, więc przed oddaniem auta oddaliśmy je na myjnię, aby doczyścili nam ślady zbrodni (przy nadkolach zebrał się żwirek i było widać błoto).
Co do ubezpieczenia – polecam zakup chociaż tego podstawowego, które zaoferuje Wam pośrednik (jeśli skorzystacie z wynajmu np. przez Ryanair czy Rental Cars). Włosi mają raczej wyluzowane podejście do samochodów, o czym świadczy m.in. ich parkowanie. Potrafią przytulać się do ściany na odległość 1mm i nawet jak samochód się zarysuje, raczej się tym nie przejmują. W Cagliari są też mało przyjazne ulice, spędziliśmy tam zaledwie kilka godzin i widzieliśmy sporo dziwnych rzeczy. Ba, sami też robiliśmy dziwne rzeczy, kiedy zaskoczył nas jakiś zakaz wjazdu, 5 pasów do wyborów, albo wręcz przeciwnie – znikający pas. To dodatkowe ubezpieczenie daje chociaż minimum komfortu psychicznego, bo o uszkodzenie auta naprawdę tam nietrudno.
Ach no i ważna kwestia – nie zagłębiajcie się za bardzo w opinie o wypożyczalniach. Jak ze wszystkim – wypowiadają się w nich najczęściej jednostkowe przypadki, u których wszystko poszło nie tak. To pewnie tylko kilka procent wszystkich klientów, ci zadowoleni nie poświęcają swojego czasu i energii, aby napisać coś pozytywnego. Dlatego ja dla równowagi wypełniłam ankietę na Rental Cars z pozytywną oceną i tutaj też Wam powiem, że u nas wszystko poszło sprawnie i bezproblemowo. Jedynie nie wiedziałam jak długo będę czekać na zwrot depozytu z karty, więc pisałam w tej sprawie do Rental Cars… I bardzo szybko otrzymałam uspokajającą odpowiedź. Wypożyczalnia miała 10 dni na odblokowanie kaucji z mojej karty, a zrobiła to po 7 dniach.
Sardynia – informacje praktyczne – nawigacja offline
Przed wyjazdem koniecznie pobierzcie sobie na telefon mapy Sardynii, aby były dostępne również w trybie offline. My skorzystaliśmy z nawigacji “Here we go” i ogólnie świetnie dawała sobie radę, ale zaliczyła kilka wpadek, m.in. kazała skręcać w drogi, których nie ma. Ale tak naprawdę NIE MA, np. mówiła “teraz skręć w lewo”, kiedy po lewej stronie na przestrzeni kilkuset metrów były wyłącznie betonowe ściany. Nie działało też wpisywanie nazwy plaży jako celu, co było dość upierdliwe… Ale generalnie przez 95% czasu byliśmy z niej zadowoleni.
Tortoli i Arbatax
To dwa niemalże przylegające do siebie miasteczka, położone mniej więcej w połowie wschodniego wybrzeża Sardynii. Tortoli nie leży bezpośrednio nad morzem, plaże znajdują się w Arbatax. Dojazd samochodem z Tortoli do Arbatax zajmuje dosłownie kilka minut. Jest tam też jakaś komunikacja miejska, ale jak to na wyspach śródziemnomorskich – jest ryzyko, że jeździ tylko według upodobań kierowcy.
Oba te miasteczka są kameralne i nieszczególnie turystyczne. To nie kurorty, w których co drugi budynek to wielki hotel. Tutaj wtopicie się w tłum lokalnych mieszkańców i będziecie mogli podejrzeć, jak żyją prawdziwi Włosi. Ma to minusy, np. mało kto mówi po angielsku, ale to też jest na swój sposób urocze i zmusza do nauki podstaw włoskiego ;).
Plaże w Tortoli i Arbatax są zróżnicowane i każdy znajdzie tam coś dla siebie. Szerzej prezentowałam je we wpisie “Wschodnie wybrzeże Sardynii”.
Kilka przydatnych informacji dot. Tortoli i Arbatax
- jedyne bezpłatne wi-fi jakie znaleźliśmy w tej okolicy znajdowało się w Parku Miejskim w Arbatax, położonym przy zejściu na Plażę Cala Moresca. Poza tym wi-fi bez problemu znajdziecie w kilku knajpkach i kawiarniach.
- najlepszą pizzę jedliśmy w Pappa e Fui w Tortoli. Ta z bakłażanem będzie mi się chyba śniła po nocach.
- z portu w Arbatax wypływają rejsy wycieczkowe na pobliskie plaże (również te trudno dostępne od strony lądu) – pełną ich ofertę znajdziecie na tej stronie
- w Tortoli i Arbatax jest kilka punktów, gdzie możecie uzupełnić sobie zapasy wody mineralnej do własnych butelek. Jest to bardziej opłacalne, niż kupowanie wody w supermarketach, a czasami nawet można się załapać na darmowe kredyty po kimś.
Sardynia na własną rękę – nocleg na Sardynii
My nocowaliśmy w dwóch miejscach, bo lot powrotny mieliśmy o wczesnej porze i nie chcieliśmy ryzykować dojazdu na lotnisko na ostatnią chwilę. Dlatego ostatnią noc spędziliśmy już w Cagliari, przy okazji zwiedzając trochę to miasto. Tutaj mieliśmy mieszkanie w samym centrum, na jednej z wąskich uliczek. Wchodziło się do niego bezpośrednio z ulicy. Mieszkanie to pokazuję w trzecim vlogu (wszystkie vlogi linkuję na końcu). Było świetnie wyposażone, były w nim nawet jakieś produkty spożywcze na typowo włoskie śniadanie, czyli rogaliki i sucharki ze słodkim do porzygania dżemem.
Tradycyjnie już przy poszukiwaniu mieszkania postawiłam na AirBnb i tradycyjnie byłam z tego rozwiązania bardzo zadowolona. Przypominam Wam o systemie poleceń, dzięki któremu możecie zgarniać zniżki na kolejne wyjazdy. Po rejestracji z mojego linka polecającego otrzymacie zniżkę 100 złotych na pierwszy pobyt (ja dostanę wtedy 50 zł), a później polecając AirBnb znajomym, również będziecie zbierać zniżki na kolejne swoje podróże. Warto korzystać, dopóki ten system poleceń funkcjonuje :).
Nasze mieszkanie w Tortoli było niewielkie, ale przytulne, czyste i dobrze wyposażone. Jedyne czego mi w nim brakowało, to internet i akcesoria plażowe. Ale na co blogerowi i freelancerowi internet? 😉
Dojazd na Cala Goloritze
Nie mogę pominąć tu tego punktu, bo nas dwie nawigacje wyprowadziły w pole. Zarówno Google, jak i Here we go prowadzą cholera-wie-gdzie i każą wjeżdżać w trudno przejezdne drogi, na których można na przykład uszkodzić samochód. Sposoby na dotarcie do Cala Goloritze są dwa
- wpisać w nawigację camping Su Porteddu
- podążać za drogowskazami, ale tych trzeba bardzo pilnować (co nam nie do końca wyszło, bo polegaliśmy na nawigacji)
Generalnie zasada jest prosta – w miasteczku Baunei trzeba w pewnym momencie odbić na górę (słowa klucze to Cala Goloritze, Golgo i Su Porteddu, takich haseł wypatrujcie na drogowskazach) i tam zaczyna się jazda po serpentynach. Na samym ich początku znajduje się informacja turystyczna, na wszelki wypadek można się tam zatrzymać i upewnić jak jechać dalej. Od informacji turystycznej jedzie się główną drogą przez ok. 8 km. W pewnym momencie trzeba odbić na prawo w drogę żwirową, przy takim drogowskazie:
Jeśli go niechcący ominiecie, dojedziecie w miejsce, gdzie droga główna zamienia się w żwirową i rozdziela się na dwie odnogi. Wtedy trzeba zawrócić i wtedy już po lewej stronie szukać skrętu w wyżej wymienioną drogę żwirkową. W tej okolicy macie szansę spotkać przeurocze osiołki, warto się przy nich zatrzymać i nacieszyć tym niecodziennym widokiem.
Dalej jedziecie cały czas tą drogą, aż do parkingu na campingu Su Porteddu. Tam zostawiacie samochód (im później przyjedziecie tym trudniej będzie znaleźć wolne miejsce), idziecie do budki przed bramą, kupujecie bilety na Cala Goloritze (6€/os.) i ruszacie w drogę.
Co trzeba zabrać na Cala Goloritze?
- wygodne buty do chodzenia po górach – minimum sportowe, a jeszcze lepiej trekkingowe. Trasa jest kamienista, wiedzie zarówno pod górę, jak i w dół, nie da się przejść jej w japonkach czy espadrylach (a przynajmniej zdecydowanie nie powinno się!)
- japonki lub buty do chodzenia po wodzie warto schować do plecaka lub torby, bo plaża Cala Goloritze składa się z malutkich kamyczków, po których niezbyt przyjemnie się chodzi
- wodę! I koniecznie zostawić sobie jej sporo na drogę powrotną.
- jedzenie
- kostium kąpielowy, ręcznik, coś na głowę
- aparat fotograficzny, choćby taki w telefonie 😉
- gotówkę! Na bilety wstępu + na ewentualne zakupy w barze Su Porteddu po powrocie z plaży, przy nas akurat mieli problem z terminalem.
Wiem, że piszę o banałach, ale warto mieć taką checklistę. My np. zapomnieliśmy o gotówce i po drodze wracaliśmy się do bankomatu, a ja nie wzięłam butów do chodzenia po plaży i był to pewien dyskomfort.
Sardynia na własną rękę – ile kosztuje urlop na Sardynii? Podsumowanie kosztów (2 osoby, 7 dni)
Przygotowuję to zestawienie, abyście mogli porównać sobie taki wyjazd z tym organizowanym przez biuro podróży. Czy Sardynia na własną rękę jest tańsza? Na końcu tego akapitu przyglądam się cenom polskich touroperatorów.
- Bilety lotnicze Ryanair – 876 zł + 38 zł (razem 914 zł) za wybór miejsc w drodze powrotnej. Ryanair stosuje coraz więcej trików wymuszających kupowanie opcji dodatkowych. I tak np. losuje miejsca nie obok siebie, albo uniemożliwia odprawę lotu powrotnego przed wyjazdem. W jedną stronę nie wybierałam miejsc i siedzieliśmy osobno, a w drodze powrotnej wykupiłam nam wybrane miejsca, bo w przeciwnym razie nie mogłabym się odprawić i musiałabym to robić podczas pobytu we Włoszech.
- Zostawienie samochodu w Modlinie na parkinu PA7 – 70 zł. Przez ten tydzień mój samochód został zasiedlony przez mrówki :(. PA7 to oficjalny parking lotniska, ale nieco od niego oddalony. Pod samo lotnisko dowozi specjalny bus.
- Wynajem samochodu przez Rental Cars – 525 zł wynajem auta na równy tydzień + 314 zł nieobowiązkowe ubezpieczenie. Razem 838 zł.
- Mycie samochodu – 10€, czyli ok. 43 zł. Nie jest obowiązkowe, ale jeśli samochód bardzo się ubrudzi, lepiej to zrobić.
- Paliwo 194 zł. Spalanie auta momentami wynosiło zaledwie kilka litrów na 100 km, a przy podjazdach pod górę nawet kilkanaście litrów na 100 km. Zapomnieliśmy sprawdzić ile dokładnie zrobiliśmy kilometrów, ale ok. 300.
- Wejście na Cala Goloritze – 12€ czyli ok. 52 zł
- Noclegi były podzielone na dwa miejsca. 6 dni w Tortoli (mieszkanie w centrum na wyłączność) ok. 1450 zł i 1 noc w Cagliari (również mieszkanie w centrum na wyłączność) 270 zł. Suma noclegów to 1720 zł
Czyli bez wyżywienia wychodzi nam 3831 zł, tzn. 1915 zł na osobę. Czy można taniej? Jasne. Można wynająć tylko pokój, a nie całe mieszkanie na wyłączność. Można zrezygnować z dodatkowego ubezpieczenia samochodu i nie myć go przed oddaniem. Można wynająć samochód tylko na kilka dni, na spółkę z kimś, albo w ogóle z niego zrezygnować. Można też pewnie upolować tańsze bilety lotnicze, ja nie kupowałam ich w ramach jakiejś super okazji, tylko po prostu szukałam czegoś ciekawego i ich cena wydała mi się akceptowalna. Nie każdego będzie dotyczył też koszt parkingu w Modlinie. Przy organizacji wyjazdu na własną rękę koszty są elastyczne!
Jeśli chodzi o jedzenie i inne koszty na miejscu, to tego nie będę podsumowywać, bo każdy ma inne przyzwyczajenia. Jedna para zje w restauracji kolację za 15€, a dla innej i 50€ będzie mało, bo lubuje się w owocach morza i drogim winie. Jedna osoba zje na śniadanie bułki z serem żółtym, a inna postawi na produkty z etykietą BIO i wtedy różnica w cenach ich posiłków też będzie duża. Kilka przykładowych cen produktów spożywczych i dań w restauracjach:
- jedna porcja lodów ok. 1,8€, dwie porcje najczęściej 2,5€
- pizza margherita 5€, pizza z bardziej wypasionymi składnikami nawet kilkanaście €
- makaron zazwyczaj od 10€ wzwyż
- espresso 1€
- owoce w supermarkecie ok. 2-3€ za kilogram
Jeśli chodzi o cenę żywności to nie oszukujmy się – jest odczuwalnie drożej niż w Polsce. Prawie codziennie zostawialiśmy w supermarkecie ok. 70-100 zł kupując jedynie świeże składniki na śniadanie/kolację i przekąski na plażę. Wszystkie obiady jedliśmy na mieście.
Tak na szybko spojrzałam, jak wyglądają ceny w biurach podróży. Najtańsza oferta, jaką znalazłam była za 2500 zł, opcja wyżywienia All Inclusive. Pamiętajmy jednak, że za tę cenę mamy tylko pobyt w jednym hotelu przez cały tydzień. Kiedy chcemy się gdzieś ruszyć, musimy też wynająć auto, zapłacić za paliwo, bilety wstępu itd. Często też mimo opcji All Inc. zjada się coś na mieście. Poza tym te 2500 zł to last minute i pozostałe ceny są znacznie wyższe. Dlatego obiektywnie rzecz biorąc wydaje mi się, że Sardynia na własną rękę wychodzi taniej.
Co zobaczyć na Sardynii?
Przeglądając wpisy o Sardynii na innych blogach nie mogłam pozbyć się wrażenia, że wszędzie jest przepięknie. Sama mogę polecić Wam tylko wschód Sardynii, ale to nie tak, że uważam ten rejon za najciekawszy. Tak naprawdę każdy ma coś do zaoferowania i gdziekolwiek nie wyjedziecie, prawdopodobnie nie wrócicie stamtąd rozczarowani. My, jeśli wrócimy na Sardynię, następnym razem wybierzemy się na północ. Wybrzeże tam jest bardzo zróżnicowane i z pewnością znajdzie się tam wiele pięknych plaż i punktów widokowych. Ja dużo informacji przed wyjazdem czerpałam z bloga Duże Podróże, można z niego pobrać też fajny przewodnik w PDF-ie.
Ja czuję olbrzymi niedosyt, bo nawet na wschodzie chciałabym jeszcze zobaczyć kilka rzeczy, np. Wąwóz Su Gorroppu czy kilka plaż dostępnych od strony morza… Nie mówiąc już o charakterystycznej atrakcji wyspy, jaką są nuragi – nie udało nam się spotkać żadnego! Nasz wyjazd nie był nastawiony wyłącznie na zwiedzanie i kiedy chce się też odpocząć, tydzień to za mało. Dlatego myślę, że kiedyś jeszcze wrócimy na Sardynię.
I na koniec kilka pytań, które albo sama sobie zadawałam przed wyjazdem, albo które później Wy mi zadaliście.
Czy na Sardynii są komary?
Na początku czerwca na szczęście nie było. Ogólnie żadne owady nie dawały nam się tam we znaki.
Jaka jest temperatura wody na początku czerwca na Sardynii?
Na plażach nigdzie nie było takich informacji, ale weatheronline pokazywało, że Morze Tyrreńskie na samym początku czerwca miało 20 stopni. Dla porównania Bałtyk w tym czasie miał 12. Dla mnie – totalnego zmarzlucha – ta temperatura wody może nie była w pierwszej chwili super komfortowa, ale bez większego problemu do niej wchodziłam i z przyjemnością się kąpałam. Wakacje we wrześniu przyzwyczaiły nas do wody ok. 24-25 stopni, więc pierwsze wrażenie było kiepskie, ale szybko się okazało, że 20 stopni to nadal sporo.
Czy Sardynia jest odpowiednia na wakacje z dziećmi?
Z doświadczenia nie mogę się wypowiedzieć, ale u nas pół samolotu, to były rodziny z małymi dziećmi, więc po tym wnioskuję, że jak najbardziej TAK 🙂
Na koniec dla chętnych jeszcze 3 vlogi z Sardynii:
Jeśli byliście na Sardynii i chcielibyście podzielić się jakimiś informacjami, wskazówkami lub wrażeniami – komentarze są do Waszej dyspozycji! 🙂